Tydzień, więc w ramach hierarchii ważności bieganie musi czekać na swoją kolej. Wczoraj miało być wolne "przymusowe" lecz ostatecznie wieczorem godzinę pokręciłem na rowerku stacjonarnym:) Dzisiaj "okienko" biegowe otwarło się he,he... w samo południe. Stała przydomowa trasa, tempo *ekonomiczne*, bo zegarek twierdził, że jestem zmęczony;) Wiadomo każdy biegacz mówi: *jestem zmęczony! zatem muszę iść pobiegać* hi,hi...
Aura wiosenna! czternaście stopni plus i multum słońca:))
Nie lubię się spieszyć kiedy robię to co lubię;) Dziś jednak obiecałem wrócić na konkretną godzinę he,he... I gdy stanąłem w drzwiach MLP spojrzała na ścienny zegar po czym rzekła - jakiś ty punktualny. A co?! obiad bardzo ważna rzecz, a na dodatek domowa tarta - przepyszne jedzonko:))
W drugim dniu biegowym tego tygodnia dziewiątka na liczniku. Ile będzie w sumie do Wielkanocy? Zobaczymy;) Jutro chciałbym wygibasy zwane gimnastyką;)
- „W dni krzyżowe męka boża, wstrzymaj się od siewu zboża”
- „Jakie jest Zwiastowanie, takie będzie i Zmartwychwstanie”
- „Gdy przed Zwiastowaniem ruszy się pszczoła, to mokrą wiosnę nam przywoła”
- Cytat dnia:„Gdy pamiętamy dobre, to złe staje się nieważne, jak groźny Herod stał się dzisiaj śmieszną kukiełką na patyku pokazywaną w szopce.”
- - Jan Twardowski