"Zdrowie tak jak pieniądze zdobywa się w pocie czoła.
A
ktywność fizyczna i przemyślany sposób odżywiania mogą być przyczyną dobrego stanu zdrowia
Nie dlatego przestajesz się bawić, bo się starzejesz. Starzejesz się, bo przestajesz się bawić"


Bardzo proszę dla Kuby mojego kumpla i z góry dziękuje:)

niedziela, 26 lutego 2006

[14] jaki początek taki koniec...

Dzisiaj 70 min OWB1. Sobota, fajna pogoda, słoneczko i wszystko byłoby cacy gdyby nie mój pech. Chyba powinienem nazywać się Jonasz, a nie Tomasz. "Bo mi w drewnianym kościele cegłówka spada na głowę." Mniej więcej w połowie trasy pomyślałem sobie no taka ślizgawica, a te moje asicsy nawet dobrze się trzymają !!! No i po kilku krokach jak zacznę "kręcić piruety" i trzepać rekami w powietrzu niczym Gucio skrzydełkami, aż przechodzący facet chachał się od ucha do ucha. Uff  wybroniłem się od padu na glebę, więc myślę "no udało się!" i w tym momencie - ? gleba!! Dzięki Bogu obyło się bez żadnego urazu, nawet się nie utytłałem, więc szybko się pozbierałem i dalej...Ale to wszystko nic. W drodze powrotnej, dobiegam do skrzyżowania i co widzę, za krzyżówką leży wypasiony alzac w poprzek drogi. No to myślę co będę ryzykował udało mi się wyjść bez szwanku z upadku więc go ominę, bo już się podnosi, szczerzy kły i jeży się jak jeżozwierz. Skręciłem w prawo co tam "przecież wszystkie drogi prowadzą do Rzymu" a mądrzejszy powinien głupszemu ustąpić. Akurat, figa z makiem ledwo minąłem kilka domów, a tu naraz z jednej bramy jak nie wyskoczy dwóch pchlarzy niby niewielkich takich podłóżkowych, ale zaraz do moich nogawek!! Zwolniłem i mówię ładne pieski, dobre pieski... a one za moje BUTY BIEGOWE! Więc się zdrzaźniłem i jak rzadko używam "łaciny kuchennej" tak im puściłem taką wiąchę,... że aż im poszło w piety! Normalnie podkuliły ogonki i do chałpy w nogi! Jaki z tego morał - one po prostu jak nie którzy ludzie nie rozumieją normalnej polszczyzny! No dobra rozpisałem się o tych kundlach, a tu trzeba odnotować zakończenie trzeciego tygodnia mojego planu. Wtorek,środa,czwartek i piątek zgodnie z założeniami zaczynam chyba wchodzić w rytm takich regularnych treningów. Bo trochę się zdziwiłem, kiedy tak koło środy poczułem się jakiś taki dziwny, jakby zmęczony. Myślałem nawet może jednak trochę za mocno, może jednak zrobię jakąś przerwę, żeby się czasem nie przetrenować. A w piątek wszystko się unormowało i jest ok. W czwartek miałem jeszcze badania kontrolne krwi, wyniki w porządku nawet żelaza podobno trochę za dużo (174). Powiedziałem mojej pani doktor tym zmęczeniu i dała mi kwas foliowy + B6, ale chyba to nie wpłynęło na poprawę samopoczucia - raptem po dwóch dniach zażywania.Wow, ale się rozpisałem dość; ostatnia sobota karnawału więc trzeba trochę pobalować...a jutro wolne, odpoczynek /LB/

www.daniell-radcliffe.blog.onet.pl i ...

... www.grzanka15.blog.onet.pl wejdziesz nie pozałujesz a swoją drogą masz ciekwego bloga to nnie reklama to fakty

~zaneta 2006-02-25 21:50
Siemka no narzeszcie jakis blog na konkretny temat;] zycze ...

... powodzenia i pliska wpadnij do mnie bo jestem poczatkującą i jakos tak trudno mi na początku:( jak skomentujesz to na pewno ci sie odwdziecze i bede wpadac z ...

~~ULA~~ 2006-02-25 21:58

czwartek, 23 lutego 2006

[13] moje tereny biegowe...



 W zależności od warunków atmosferycznych/część dróg w okolicy zbiorników wodnych zimą jest niedostępna/ układam tu swoje trasy biegowe,biorąc oczywiście pod uwagę rodzaj treningu,czas,siły, a także samopoczucie i humor.
Chyba zacznę zaznaczać na mapce czarne dziury, czyli miejsca moich "bliskich spotkań" z czworonożnymi wrogami...
Wróciła zima, ale dziś ćwiczenia...

wtorek, 21 lutego 2006

[12] nowy tydzień nowa przygoda....

Rozpocząłem realizację trzeciego tygodnia mojego planu.Dziś trochę mniejsza chlapa niż w sobotę, ale ślisko!
A moja nowa przygoda ? Biegnę sobie chodniczkiem po obu stronach jeszcze zwały topniejącego śniegu jedyne przerwy to wjazdy do bram. Nagle tuż przede mną z za takiej pryzmy /z wjazdu do bramu/ wyskakuje duże psisko marki bokser.Oczywiście bez kagańca ale z obrożą, dałem po "hamplach", a on do mnie. Zszedłem na jezdnię ,a on za mną zdziwiłem się, bo brama zamknięta. Idę wolno, a on cały czas kręci mi się wokół nóg. Dopiero po chwili zauważyłem, że jakieś 200 metrów przede mną idzie sobie dziewczę i chyba trzyma w ręce smycz. Kiedy zrównaliśmy się pytam grzecznie: to pani piesek? nie mogła go pani przywołać, a w ogóle czemu nie na smyczy? Spojrzała panienka na mnie zdziwiona i z wyrzutem w głosie mówi: no przecież pies musi się WYBIEGAĆ !
A ja to widocznie nie muszę!, a też chciałbym się wybiegać bez takich przygód!... 
Znowu się fajnie zaczyna tydzień.....psy to mają klawe życie...

niedziela, 19 lutego 2006

[11] chlapa ciapa...

Po środowej gimnastyce w czwartek sobie po podbiegałem, wg planu. Piątek znowu brzuszki, kolanka, grzbiecik itd. itd. czyli mocowanie się z własnym ciałem. Za to dzisiaj 70 minut ciągłego biegu. Byłoby fajnie gdyby nie ta chlapa ciapa, wróciłem z treningu ubłocony po pachy, ale to jeszcze nic najgorsze to bagno w butach. Mimo to było fajnie; cieplutko, słoneczko i zapach...wiosny naprawdę już się czuje - nadchodzi. Jeszcze jeden plus, bo pochwały się gdzieś te wszystkie wredne kundle. Jutro zasłużony odpoczynek, a od poniedziałku trzeci tydzień mojego planu.Trzeba obejrzeć prognozę pogody bo coś mówili znowu o śniegu brrrr. Wiosna cieplejszy wieje wiatr, wiosna...ale mi się marzy.

środa, 15 lutego 2006

[10] chyba jednak uzależnienie ?...

Planowałem dzisiaj trening na jedenastą.Wstałem co prawda jak zwykle 5:30, ale gdzieś tak przed dziewiątą czułem się dziwnie słaby, nic mi się chciało, w ogóle taki "padnięty". Pomyślałem nawet chyba dziś trzeba sobie odpuścić. Potem jednak przyszło mi na myśl, że może właśnie będzie lepiej jak się rozruszam. I był to strzał w dziesiątkę. Przebrałem się, zrobiłem rozgrzewkę i na cross. 35 minut aktywnego crossu, rozciąganie,prysznic i całą "niemoc" jakby ktoś ręką odjął. Zastanawiałem się później, pałaszując śniadanko: czyżby to naprawdę uzależnienie? Tak jak alkoholik który dopóki z rana nie dziabnie kielicha, to nie jest wstanie się pozbierać! Dziwne? niby tak niewiele trzeba, żeby człowiek poprawił sobie humor i z werwą zabrał się do pracy. Jutro środa, a więc dzień ćwiczeń i wolne od biegania. Z każdym uzależnieniem trzeba walczyć ?

wtorek, 14 lutego 2006

[9] bliskie spotkanie.....

Dziś rozpocząłem realizację drugiego tygodnia mojego planu. Ale jak to bywa trzynastego żeby nie było zbyt pięknie coś się musiało wydarzyć. Wracałem już z trasy mojego biegania, kiedy nagle go ujrzałem. Siedział sobie na wjeździe i tylko mi się przyglądał. Zwały śniegu przy posesji utrudniały ocenę czy wyszedł otwartą furtką, czy jest kolejnym bezpańskim włóczęgą. Zanim zdążyłem się zastanowić zwolnić czy przyśpieszyć ? nagle zniknął mi z oczu. Pomyślałem strzeżonego pan Bóg strzeże, przeszedłem do marszu, zdążyłem jeszcze przedmuchać nos.. I kiedy znalazłem się na wprost bramy wypadł.. on z morda rozwartą jak bestia z telewizyjnego horroru. Ujadał jakby go obdzierali żywcem ze skóry! Lecz o dziwo nie ruszał się z chodnika jakby trzymała go niewidzialna nić. (wąska uliczka osiedlowa) uff jakoś dzięki Bogu "rakiem" dałem nogę, ale zestresowałem się bo wokół żywej duszy i nic pod ręka.. Dalej podjąłem bieg i pomyślałem* szkoda, że nie trenuję biathlonu /tak to się chyba nazywa bieg+strzelanie/, bo wtedy te wredne kundle znałyby swoje miejsce.*W ogóle ostatnio stwierdziłem, że te parszywe burki mają większe prawa niż my ludzie. Zgroza! Ujadają na nas, gryzą, a nawet zagryzają. Narażę się ich obrońcom i miłośnikom ale rakarze powinni wrócić!!!!!!!!! Dlaczego nie można spokojnie biec czy iść ulicą bo wszędzie włóczą się te bydlaki!?  No tak znowu się wnerwiłem przy poniedziałku.....
Dobrze chociaż, że jutro znowu ..........biegam

niedziela, 12 lutego 2006

[8] 1/20...

Pierwszy tydzień planu wykonany.W środę wylewałem pot na gimnastyce, a w czwartek w nagrodę Owb1 + 10 podbiegów. Wczoraj znowu ćwiczenia... brzuszki, grzbiet, kolanka itp. za to dziś WB, jak ja to lubię! Pierwsza moja zima biegana, wcześniej ruszałem sie trochę jak łaskawa zima przypominała raczej jesień. Obawiałem się ślizgawicy, wdychania mroźnego powietrza, a zwłaszcza choróbska. I muszę powiedzieć, że jestem mile zaskoczony biega mi sie świetnie, jak tak dalej pójdzie to jeszcze zostanę morsem...

środa, 8 lutego 2006

[7] Zmachałem się!...

Dziś cross, a że warunki drogowe ciężkie przeto deko sie zmęczyłem. Ale było świetnie lekki mrozik i padający drobny śnieg, po takim treningu człowiek wie że żyje.Jutro gimnastyka, doświadczeni biegacze mieli racje;kiedy idzie się biegać nogi same niosą. Ale kiedy trzeba ćwiczyć mięśnie brzucha ,grzbietu itp. jakoś trudno się zebrać się w sobie. Tak czy inaczej jutro ćwiczę.

wtorek, 7 lutego 2006

[6] Jeszcze raz!...

Od nowa realizacja planu; 50 min. OWB1+ 10 przebieżek. No -10 to już trochę szczypie po nosie ale jest ok. Po niedzielnym lenistwie powrót do życia!

poniedziałek, 6 lutego 2006

[5] Na luzie...

Dzisiaj jeszcze luzik i odpoczynek, ale już naprawdę jest ok. Jutro wracam do treningu (podobno teraz grasuje jakaś grypa?-jelitowa). Czyżby pomogła kąpiel imbirowa? Byle do wiosny....

niedziela, 5 lutego 2006

[4]Jakaś dziwna ta zaraza? ...

W środę i czwartek byłem jak zdjęty z krzyża. Wczoraj już mnie lekko odpuściło, ale jeszcze byłem osłabiony, więc tylko trochę się porozciągałem. Za to dzisiaj wstałem już z myślą że "pasowałoby się trochę przewietrzyć" No to popołudniu rozsądnie "aby gdzieś nie wyrżnąć orła w dzień" delikatnie sobie 40 minut pomykałem. Fajnie,leciutko prószył śnieżek, mróz niewielki -5 było super. Jak w tytule?...

piątek, 3 lutego 2006

[3] A tak dobrze się zaczęło....

Chyba dotarła do mnie ta grypa z Czech, bo jestem cienki jak pensja robotnika. Ledwo łażę, więc o bieganiu na razie nie ma mowy czyli typowy falstart. Znaczy zaczynam zaraz od początku... jak mnie puści ta niemoc. Na razie smarowanie i okłady... Chociaż nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Pocę się jak mysz przy porodzie więc jest szansa, że to paskudztwo ze mnie wylezie, a na razie labuje...

środa, 1 lutego 2006

[2]Wystartowałem...

Wystartowałem!
Wczoraj rozpocząłem realizację mojego planu, poniedziałek OWB1+10 przebieżek. Natomiast dzisiaj wtorek WB2 30 min.Na razie jest ok motywacja wysoka,trochę obawiam się kaprysów naszej aury.Jak te masy śniegu zaczną topnieć to nie wiem czy bieganie nie przyjdzie zamienić na pływanie.

Szukaj na tym blogu:

Translator

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13