"Zdrowie tak jak pieniądze zdobywa się w pocie czoła.
A
ktywność fizyczna i przemyślany sposób odżywiania mogą być przyczyną dobrego stanu zdrowia
Nie dlatego przestajesz się bawić, bo się starzejesz. Starzejesz się, bo przestajesz się bawić"


Bardzo proszę dla Kuby mojego kumpla i z góry dziękuje:)

niedziela, 29 kwietnia 2007

[78] Już za dwa tygodnie...

Już za dwa tygodnie o tej porze będzie po wszystkim. Na samą myśl o debiucie zaczynam odczuwać lekki niepokój. Niby wszystko idzie zgodnie z planem; nocleg w Łodzi już zarezerwowany, zniżka na przejazd dotarła na czas, godzina odjazdu ustalona.... Ale ta wielka niewiadoma.... faktycznie czuję się jakbym miał ponownie zdawać maturę! W ubiegłym tygodniu jeszcze treningi normalne tj. poniedziałek godzinka wybiegania plus przebieżki, wtorek godzinne wybieganie, środa podobne wybieganie i podbiegi, czwartek gimnastyka siłowa, piątek godzinne BMP i sobota stutrzydziestopięciominutowe wybieganie. Dziś odpoczynek, a w nadchodzącym tygodniu już lżejsze bieganie co drugi dzień. W ostatnim tygodniu koncentracja, regeneracja, leciutkie truchtanie , coby się poruszać i nie zardzewieć. Najbardziej obawiam się...... wysokiej temperatury i ostrego słońca które na czarnym asfalcie może dobrze dopiec. Próbkę miałem wczoraj, wyszło, że trening musiałem zrobić w południe; +28 stopni C, słońce nawet przez czapkę (białą) tak prażyło w "czachę" że szkoda gadać. Jedyna nadzieja w ogrodnikach i zimnej Zośce, chyba, że i przysłowia ludowe już straciły na czasie. W ogóle wczoraj jakaś ta pogoda była dziwna, dwugodzinne bieganko to już dla mnie nie nowina, ale wczoraj było naprawdę trudne. Nawet "Szkielet" czyt. Wojtek Staszewski na swoim blogu opisuje jak podczas biegu w Kabatach jednego z biegaczy zabrała karetka na kilometr przed metą, bo zasłabł i stracił przytomność /więcej na stronie/ http://www.polskabiega.pl/strona.php?p=29&bID=221  Myślę, że najgorsze są te nagłe zmiany temperatury wczoraj upały, a dziś zimno; taka huśtawka to dla organizmu też ciężka próba. Najważniejsze, że otrzymuję wiele słów otuchy, które działają niczym doping  i za to wsparcie wszystkim bardzo serdecznie dziękuję!

sobota, 14 kwietnia 2007

[77] Prywatny półmaraton...

Do biegowej matury, czyli maratonu mBanku już tylko 28 dni tj. miesiąc. We wszystkich planach czy to Jerzego Skarżyńskiego, czy Darka Sidora na cztery, trzy tygodnie  przed maratonem jest start w półmaratonie. Przeglądałem kalendarz imprez, ale akurat na dziś nie znalazłem żadnej "połówki" Może to i dobrze, bo wyjazd na drugi koniec Polski to wiadomo kasa, kasa. A ponieważ planuje wyjazd do Łodzi dzień wcześniej z Moją Lepszą Połową i tam hotel to trochę trzeba odłożyć. Swoja drogą trochę się niepokoję, bo napisałem do biura maratonu o druk na zniżkę  PKP i cisza, maile na maraton@mBank.pl nie dochodzą? Wiem, że nasza poczta działa poniżej krytyki, ale pisałem miesiąc temu!! W soboty robię zawsze dłuższe wybiegania i wycieczki biegowe. Planuję wtedy trasę raczej tak, by nie krążyć w koło. Dziś "zrobiłem" prywatny półmaraton i żeby zmusić się do walki na trasie jak na zawodach wyznaczyłem okrążenie 3 kilometry z maleńkim hakiem. Pomyślałem sobie jak zrobię kółko to potem będę się starał  trochę "podciągnąć" Tym bardziej, że w Łodzi też będą cztery okrążenia. No więc najpierw rozgrzewka 15 minut truchtu i do boju; pierwsze okrążenie 16', drugie 15', trzecie 17', czwarte 16', piąte 16', szóste 15' i siódme... 14 minut z finiszem. Razem wyszło 1:49 !!! super!!! chociaż nie wpadam w euforię, bo przecież trzeba brać poprawkę na ewentualna niedokładność w pomiarze trasy ( moja trasa niestety nie jest atestowana :) Ale i tak się cieszę, bo na pewno jest postęp / w ub. roku w Żytnie wybiegałem "na samej wodzie" 2:06. Nauczony doświadczeniem dziś zaopatrzony w pas z bidonami, daktyle na przegryzkę to i sił w końcówce nie brakło. Jutro odpoczynek dzień dla rodziny, mój osobisty menadżer czyli Moja Lepsza Połowa pracuję pełną parą. Planuje przejazd, nocleg i wszystko co związane z pobytem w Łodzi, i dlatego ja mogę spokojnie trenować. W tym poświątecznym tygodniu wyszły trzy dni biegania i jeden trening gimnastyki siłowej. "Lany poniedziałek" wolny, wtorek sześćdziesiąt minut biegania + 10 przebieżek, w środę podobnie z zamianą przebieżek na podbiegi. Czwartek gimnastyka, piątek wolne i dziś prywatna połóweczka. Przyznaję szczerze trochę dałem sobie dzisiaj w kość,  więc zmykam na zasłużony odpoczynek....

poniedziałek, 9 kwietnia 2007

[76] Święta święta i po świętach...

Święta i po świętach... od jutra na całe szczęście znowu na trening. Ostatnio błoga laba, nic nie robienie, podjadanie, goszczenie się, czyli świętowanie bardziej mnie męczy niż trening w drugim zakresie. Tydzień poprzedzający święta to kulminacja przygotowań świątecznych, ale jakoś udało mi się wykonać większą część planu. Poniedziałek godzinka owb1+10 przebieżek, wtorek podobnie, tylko zamiast przyśpieszeń 10 podbiegów, środa gimnastyka siłowa, a w czwartek sześćdziesiąt minut krosu. W piątek planowałem BNP, ale niestety "dziura", za to w sobotę po święconce 100 minutowa wycieczka biegowa. Wczoraj w gościach na wyjeździe, a dziś podejmowanie gości sprawiło dwudniową przerwę w bieganiu. Zaczynają mnie, więc z lekka pięty swędzieć i już myślę o jutrzejszym treningu, czy to faktycznie jest uzależnienie?.... Co prawda Jaq proponował wspólne świąteczne bieganie dziś o poranku, ale obowiązki gospodarza domu były priorytetowe.  mbank Łódź Maraton już za 33 dni !!!!  tj. cztery tygodnie z hakiem. Przyznaję, że jak pomyślę to odczuwam lekki dreszczyk emocji. Czuję się naprawdę w formie, ale zawsze jak to przed egzaminem pozostaje cień niepewności, tym bardziej, że dochodzi do głosu debiutancka trema. Przygotowuję się także mentalnie do tego ważnego sprawdzianu i kiedy pojawiają się wątpliwości; powtarzam sobie: DAMY RADĘ!!!!!! Piszę damy, bo przecież po cichu liczę na duchowe wsparcie najbliższych i przyjaciół. No więc musimy dać rade!!!

niedziela, 1 kwietnia 2007

[75] Ostatni Mors tej wiosny...

Ostatni tydzień, końcówka marca, a więc do zasadniczego celu moich przygotowań zostało półtora miesiąca. Od dzisiaj czterdzieści jeden dni....
Wczoraj podczas ponad dwugodzinnej wycieczki spotkałem nad "Bałtykiem" morsa. Przez całą zimę biegając między Bałtykiem, Adriatykiem i Pacyfikiem miałem nadzieję, że kiedyś spotkam kapiącego się w przerębli amatora "krioterapii" Spotkany mors widocznie był chyba z tych bardziej ciepłolubnych. Chociaż, słonko operowało wczoraj intensywnie to jednak woda zimnnnnaa. Ale to chyba już ostatni mors tej wiosny, bo prognozy powrotu zimy raczej nie przewidują. Minione dni to w dalszym ciągu trening wg planu. Poniedziałek wolne po starcie. Wtorek godzinka łagodnego biegu plus 10 przebieżek, środa podobne bieganko i 10 podbiegów, czwartek godzinka z hakiem gimnastyki siłowej, a piątek BNP czyli bieg z narastającą prędkością i w sobotę wspomniana wyżej WB /wycieczka biegowa/. Ciekawą przygodę miałem we wtorek. Kiedy biegam przebieżki, patykiem na ziemi robię sobie kreski, bo jak liczę w myślach to ciągle się mylę. Machnąłem pięć przebieżek kiedy pojawił się znajomy pan z pieskiem. Przywitaliśmy się, wymienili kilka zdań i gość pyta: ile pan tak biega 200 metrów ? ja na to ok 150. Na odchodne gość rzucił: jeszcze pięć razy i koniec !!! Myślę skąd wie, że jeszcze pięć ? Potem skojarzyłem, że już wcześniej musiał zauważyć poprzednie krechy. No proszę nawet nie myślałem, że jestem tak wnikliwie obserwowany !!!

Szukaj na tym blogu:

Translator

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13