Właśnie wróciłem z Żywca gdzie dzisiaj pohasałem sobie po górkach na Półmaratonie wokół Jeziora żywieckiego. Pogoda na bieganie idealna, widoki rewelacyjne i co najważniejsze biegło mi się wyśmienicie :) Czas dla ścigantów nie powalający ( netto 1:47:37 ;) ale co ja zrobię jak nie lubię szybko biegać ;)
W sobotę padał deszcz potem śnieg, a dziś piękne słoneczko :) Co prawda z samego rana powietrze było lodowate, lecz później zrobiło się bardzo fajnie. Aha, wczoraj udało mi się jeszcze zwiedzić muzeum w browarze żywieckim i wypić żywca w Żywcu ;)
Dziś dojechała też reszta Zabieganych czyt. ściganci ;)
Na starcie stanąłem razem z Madem i biegliśmy razem do chyba osiemnastego kilometra :) Po pierwszych kilometrach wychodziło, że lecimy na 1:40 więc trochę przyhamowałem ;) Mad który wcześniej twierdził, iż biegnie treningowo dostosował się :) Ale później włączył dopalacz i odjechał niczym Kubica z pit stopu, by na mecie zaliczyć 1:45... Gratki Mati i dzięki za towarzystwo ;)
Zadowolony jestem bardzo, bo lubię takie trasy: pod górkę i z górki i znowu....
Tydzień z racji startu ulgowy i tylko 32 kaemy. Może wkrótce uda mi się dodać galerię fotek. Teraz czas na odpoczynek. W nadchodzącym tygodniu w sobotę nowe wyzwanie Test Coopera, czyli prolog 3biegu częstochowskiego