"Zdrowie tak jak pieniądze zdobywa się w pocie czoła.
A
ktywność fizyczna i przemyślany sposób odżywiania mogą być przyczyną dobrego stanu zdrowia
Nie dlatego przestajesz się bawić, bo się starzejesz. Starzejesz się, bo przestajesz się bawić"


Bardzo proszę dla Kuby mojego kumpla i z góry dziękuje:)

wtorek, 30 września 2014

chodzenie ...

http://www.przelajbaltyk.blogspot.com/dzisiaj zamiast biegania:( Wczoraj biegająco wymyśliłem trasę na drugi "Przełaj Bałtyk" - częstochowski marsz nordic walking. Pierwotnie impreza miała odbyć się wiosną, ale miasto najpierw miało wchodzić z budową ścieżki, potem wszystko się opóźniało i termin został przeniesiony na jesień. Jak to zwykle bywa wszelkie zmiany powodują dodatkowe perturbacje i niepotrzebny stres oraz "efekt domina" Jak się wali to wszystko po kolei:(
Dziś dyrektor zawodów Jakub (czyli mój pierworodny;) trasę odebrał i teraz tylko kosmetyczne zabiegi, a w sobotę "Badylarze" na start!
Wydaje mi się, że "Kijarze" powinni być zadowoleni:) Trasa jest zróżnicowana. Trochę asfaltu, odcinki nowo wybudowanej ścieżki rekreacyjnej i część terenu, bo jak sama nazwa wskazuje ma to być *przełaj*. Atestu nie ma:( dystans prawie eee sześć kilometrów.
Dodatkową atrakcją będzie też możliwość dopingowania zawodników, bo będą pojawiali się w "centrum" imprezy, a nie tylko po "krzaczorach";) Poza tym
"spryciarze" będą mieli utrudnione skracanie, bo Kto nie zostanie "sczytany" na punkcie kontrolnym będzie zdyskwalifikowany he,he...
Zapisy już dawno zamknięte, chociaż chętnych nadal nie brakuje. Niestety "moce" przerobowe nie pozwalają na nieograniczoną liczbę uczestników. Najbardziej jednak zadziwiają mnie osoby które, na dwa dni przed imprezą doznają 'olśnienia' i prośbami, groźbami usiłują wymóc na orgach umieszczenie na liście startowej:( Nie zdają sobie sprawy, że przygotowanie imprezy to zabezpieczenie odpowiedniej liczby pakietów startowych, posiłków, numerów startowych, medali itd.itd. ???

poniedziałek, 29 września 2014

"Poderwałem" fajną Biegaczkę...

do biegu;) Kiedy zapytałem: *może mogę w czymś pomóc?*  widząc, że klęczy na jedno kolanko i coś tam "majstruje" przy stopie wyjętej z buta:) Okazało się, że to tylko kamyk, więc po chwili biegliśmy razem:) Dziewczyna młoda, zgrabna, ładna. Gdzieś "na oko" czterdziestka. Biegła sobie bez "sapki" na luzie w tempie około 6 min/km, a ja miałem przyjemność Jej potowarzyszyć;) Co prawda  niestety tylko krótkie parę minut;(
Bardzo zaciekawiło mnie Jej "podejście" do biegania.... Powiedziała, że biega codziennie półgodziny przeważnie z samego rana przed śniadaniem. Czasem bardzo rzadko po południu, bo nie lubi. Nawet jak coś wypadnie i nie może rano to raczej odpuszcza. Ponoć we wrześniu nie miała ani jednego dnia absencji. Tak samo w sierpniu i lipcu. Z wrażenia zapomniałem tylko dopytać jak długo już biega:(
Nie mam powodu Jej nie wierzyć. Tylko mnie zdziwiło, bo jeśli biega w takim tempie jak dziś to dziennie robi jakieś pięć kilometrów. Razy trzydzieści dni to daje sto pięćdziesiąt kilometrów miesięcznie, czyli ponad trzydzieści tygodniowo.
Wyznała, że nigdy nie brała udziału w żadnych zawodach i chyba nie wystartuje, bo jest "za słaba" i nie ma czasu. Biega sama chociaż wcześniej z psem, ale Ją "zdradził" i zwiał.
Próbowałem Ją "skaperować" do Zabieganych lecz stwierdziła, że nie ma czasu na integrację w grupie. Poza tym jest z natury samotniczką i ma wredny charakter he,he... Dlatego wybiera taki czas i miejsce, żeby nie było za dużo ludzi.
Wielka szkoda:(  

sobota, 27 września 2014

"Połówka" z ...

pierwszym  w tym sezonie jesiennym "morsowaniem";)
 5:30 budzę się i słyszę za oknem jak pada deszcz. Wstaję, toaleta, coś na ząb, żeby żołądek zaczął pracować. Do tego zielona herbata, potem kilka łyków kawy. "Pozbycie balastu";) i krótka rozgrzewka. O 6:45 "szukanie" satelit na endo i w drogę.
Po drodze zastanawiam się: pada, o dziesiątej spotkanie "konkurencyjne" ciekawe, czy będzie z Kim dziś pobiegać? Z daleka widzę przed kapliczką samochód Zenka:) na Niego zawsze można liczyć!
Za chwilę dojeżdża Verdi i dobiega Krzychu. Punkt 7:00 ruszamy na jedenastoipółkilometrową trasę z dwiema pętelkami po bialskich polach za sanktuarium. Pada, ale jest ciepło:) Temperatura: trzynaście kresek na plusie. Trochę asfaltu, trochę piachu i trawy oraz kałuże i błocko;)
Dreptane pogaduchy, śmichy chichy i ani się obejrzeliśmy trzeba wracać:(
Zmoknięci, ale naładowani energią, uśmiechnięci, w dobrych humorach rozstajemy się życząc sobie wzajemnie tak dobrego "łikendu" jak poranne bieganie;)
Czuję trochę niedosytu:( W tym tygodniu tylko czterdzieści kilometrów na liczniku. Krzysztof wspomina jeszcze o kąpieli w Bałtyku... Obieram kurs na Lisiniec i na dwudziestym kilometrze sam staję nad Pacyfikiem. Po takim dystansie kąpiel jest rewelacyjna:) Woda już fantastycznie chłodna, a nie jak letnia zupa;) Potem kilometr dobiegu, suche ciuchy i gorące pachnące kakao oraz świeżutki pączek mniam mniam...

Tydzień "jesienny"więc na spoko cztery treningi biegowe i sześćdziesiąt jeden kilometrów:)
Teraz myślę jak tam nasz Ultras Darek, który dziś uczestniczy w biegu 24 godzinnym w Katowicach? Życzę Mu powodzenia, w duchu dopinguję i trzymam kciuki!

czwartek, 25 września 2014

Czwartkowe bieganie...

na trasie biegu częstochowskiego zgromadziło łącznie siedem osób:) To już coś! Bo ostatnio bywało, że trasę udeptywało dwoje, troje biegaczy:( Po dłuższej nieobecności spowodowanej kontuzją  wróciła Basia:) Dużo zdrówka!
Jest szansa, by jesienią liczba uczestników czwartkowych treningów znacznie wzrosła. Poprzedniego sezonu jesień/zima nie dość, że biegało kilkanaście osób to mało kiedy kończyło się na regulaminowej dziesiątce. Piętnastka, czyli trzy pętle to była norma:)

Dzisiaj po południu miało padać, ale jak zwykle " do odważnych świat należy" Jeśli Ktoś wystraszył się, że zmoknie miał pecha;) w dodatku temperatura była iście biegowa +11:)

Miałem przebiec dwa kółka, ale kiedy Krzychu powiedział, że leci trzecie nie mogłem kolegi zostawić samego;) I nie żałuję, bo fajnie zrelacjonował mi połówkę w Szczecinie, gdzie zrobił życiówkę! (nawet człowiek nie czuje, jak mu się rymuje: połówkę - życiówkę;) Chociaż miał farta, bo o mały włos byłby nie zdążył odebrać pakietu startowego.

W najbliższą niedzielę MW i pobiegną w stolicy oczywiście Zabiegani! W tym nasza Debiutantka Renia za którą będę szczególnie mocno ściskał kciuki:-)

Wcześniej jeszcze sobota i "poranne ładowanie akumulatorów" na Bialskiej. Ciekawe, czy będzie z Kim pobiegać?

wtorek, 23 września 2014

Początek jesieni...

podobno dziś przypada i aura się dostosowała. Szaro buro, wcześnie zapada zmrok, co rusz pada i temperatura o dziewiętnastej tylko +8. Lato pożegnałem wieczorem z Moniką na sobotniej trasie taplając się w błocku he,he... Odwykłem od biegania z czołówką i tylko mi zawadzała, bo bateria niestety też nie pierwszej młodości:(
Trzy pętle po bialskich polach za sanktuarium to dwunastka z małym "hakiem" 3x4.1km.
Endo już dziś nie wariowało i na "atestowanej" trasie pokazało 12.34km.

Specyficzny klimat ma bieganie po lesie w ciemnościach. Ta sama trasa, którą co tydzień przemierzamy w sobotni poranek wydaje się być całkiem inna. Odgłosy lasu. Ciemne korony drzew na tle sino różowego nieba. Swojego rodzaju magia:) i czasem tylko przywracające do rzeczywistości chlupnięcie biegowego buta w kałuże hi,hi...

Jutro wygibasy, czyli cotygodniowa gimnastyka. W czwartek jak nic się nie zmieni "powrót do cywilizacji" i bieganie wieczorne po trasie biegu częstochowskiego

poniedziałek, 22 września 2014

Nie jestem z cukru...

odpowiedziałem Gościowi zaraz po wyjściu na trening:) Fakt w porównaniu z sobotą to dzisiaj lało;) Dlatego chyba Facet bardzo zdziwiony dopytywał się: "w taki deszcz idzie pan biegać? w krótkich spodniach? przecież zaraz pan będziesz przemoczony! w najlepszym wypadku katar murowany!"

 W sobotę z rana było trzynaście kresek powyżej zera, a dziś jedenaście. Do jutra mamy podobno lato, więc krótkie portki na czasie he,he... Zresztą jak się biegnie nie czuje się chłodu. Nawet przy minusowych temperaturach. Trzeba tylko się odpowiednio ubrać.

Albo gps, a może telefon nie lubi w przeciwieństwie do mnie deszczu:( Już dawno mi się nie zdarzyło, żeby endo mnie tak "oszukało" hi,hi...
 Kiedy wyłączałem aplikacje i spojrzałem na czas wydało mi się dziwne... Ponad godzina biegania wcale nie tak wolno i tylko dziewięć kilometrów? Lecz gdy później zobaczyłem mapkę zrozumiałem, że sygnał "poszedł na skróty" i nie tylko, bo przecież Wałową i Wileńską przebiegłem dwa razy:( 

Prognozy na najbliższe dni raczej jesienne, a dzisiejszy dzień to podobno najcieplejszy w tym tygodniu cha,cha...
 

sobota, 20 września 2014

Otworzyłem...

dziś rano o piątej oczy i słyszę padający deszcz. Pierwsza myśl: przestanie do siódmej? czy sobotnie bieganie będzie między kroplami;) O szóstej temperatura +13 i "ciągle pada..." Podobno nie ma złej pogody na bieganie są tylko są źle ubrani biegacze he,he...
Dlatego nawet przez chwilę nie miałem zamiaru odpuścić sobotniego "ładowania akumulatorów". Zastanawiałem się tylko, czy będę jak "samotny biały żagiel" przemierzał bialskie pola;) w niebieskiej koszulce hi,hi...
Po drodze jednak spotkałem Verdiego, pod kapliczką czekał jeszcze Zenon i w trzech pozorowaliśmy wspólne spotkanie biegowe Zabieganych he,he...
Trochę nas deszczyk zmoczył, ale po pierwszym kółku padać przestało, a wiaterek nas osuszył;)
Już nie raz tak bywało, że Ktoś się zawahał biec, czy odpuścić? a potem "pluł sobie w brodę" że mogłem, szkoda, niepotrzebnie zrezygnowałem....
Jedenaście i pół regulaminowe plus dobieg i piętnastka na liczniku. Cały tydzień to pięćdziesiąt dwa kilometry w czterech wyjściach. Po ubiegło sobotnich  pięciu dychach wokół jeziora to chyba przebieg akuratny:)
 

piątek, 19 września 2014

ochłodzenie...

niezbędne jest po takim meczu jak wczoraj he,he...
Dlatego z rana na "bałtyk" na "letnie morsowanie";) Woda coraz zimniejsza, ale kąpiel jest rewelacyjna!!!
Wczoraj endo pokazało równo trzynaście kilometrów! Jeszcze mi się tak nie zdarzyło. Zawsze jakieś tam dwie cyfry większe od zera po przecinku, a tu 13,00km.
Trzynastka to moja szczęśliwa liczba, więc już przed meczem wiedziałem, że będzie dobrze:)
Dzisiaj tylko czwórka, ale zasłużyłem na "piątkę" hi,hi... Bo wracając Kordeckiego pod górkę ("Moniki;) wyprzedziłem faceta jadącego rowerem po chodniku cha, cha....
Gdy Go mijałem Gościu rzucił z przekąsem: *panie szybciej pan biegniesz niż ja jadę* ;)
Jutro sobota, więc od rana udeptywanie polnych dróg w kierunku Białej, czyli tzw. "ładowanie akumulatorów"

czwartek, 18 września 2014

Mecz...

z Ruskimi dzisiaj, więc na czwartkowy trening po trasie biegu częstochowskiego poleciałem na dziewiętnastą. Z Daraskiem, Edkiem i Jaqiem oblecieliśmy dwa kółka, czyli regulaminową dychę i heja na relacje:) O braku bezpłatnej transmisji z zawodów gdzie startuje reprezentacja kraju już kiedyś pisałem co sadzę. Powtórzę krótko sku....two! Nie interesują mnie żadne okoliczności, ekonomia, biznes i te chore interesy telewizji publicznej za którą płace abonament i nie mam co oglądać. Jak nie gadające łby, których ostatnio jak słucham to odnoszę wrażenie, że najchętniej chcieliby w Polsce wojny. Przy czym zaraz na początku podobnie jak przed poprzednią wojną od razu spie...by do Brukseli. Albo chore, ogłupiające seriale i pop.....ne reklamy. Tak w ogóle dlaczego jestem zmuszany do oglądania durnych  reklam wbrew mojej woli. Powinien być osobny kanał i niech ogląda kto chce. Puszczanie w kilkunastominutowych blokach w kółko tym samych spotów powinno być uznane za nękanie. Nie oglądam od jakiegoś czasu tv, wolę iść pobiegać dla zdrowia i psychicznego spokoju. Uff... Mamy ugrane dwa sety!!!! Ale Panowie gramy kurna do końca....  

wtorek, 16 września 2014

Dni coraz krótsze:(...

i niestety popołudniowe bieganie zaczyna się "za widoku, a kończy po ćmoku". Dzisiaj dzięki Monice czternastokilometrowa *wyjazdowa* pętelka:)  Najpierw nie mogłem nadążyć, ale potem się rozkręciłem hi,hi.. Pierwsze dziewięć kilometrów po lesie i powrotna szóstka asfaltem. Nie tak dawno jeszcze do dziewiątej można było grasować po lesie bez czołówki, a teraz już przed ósmą ciemno w lesie jak.... Jedyny plus to przyjazne bieganiu temperatury. Bo mnie (może nie tylko;) nic tak nie doskwiera jak wysoka temperatura podczas biegania.
Jutro gimnastyka, bo po sobotniej pięćdziesiątce chyba się skurczyłem he,he..
A w czwartek spotykamy się jak co tydzień na trasie biegu częstochowskiego o dziewiętnastej:)

Jesień będzie smaczna

http://www.innespacery.pl/zapowiedzi/46-ksiazka-kucharska-dla-aktywnych.-waga-startowa.htmlMatt Fitzgerald & Georgie Fear napisali tę książkę, a wydało wydawnictwo Inne Spacery. Podzielona jest na trzy główne działy:
1. Przepisy dla sportowców początkujących w kuchni,
2. Przepisy dla sportowca z pewnym doświadczeniem w kuchni,
3.Przepisy dla sportowca który uwielbia gotować.
Początek to wprowadzenie do programu wagi startowej jak poprawić jakość diety, kontrolować apetyt, zadbać o równowagę źródeł energii...
Potem kilka kartek *Praktycznych rad na początek* na temat: produktów spożywczych, zakupów, planowania i przechowywania żywności.
Wreszcie istota sprawy przepisy banalnie proste, trudniejsze i dla nie bojących się kuchni;) Przepisy ilustrowane są zdjęciami, bo wiadomo oczy też "jedzą":)
Świetnie wyglądająca potrawa, ładnie podana przynajmniej mnie często zachęca do spróbowania czegoś nowego, czego jeszcze nie jadłem.
Niestety nie mogę ocenić walorów wizualnych tych potraw, bo mój egzemplarz jest sygnalnym i wszystkie fotki są czarno białe:( Nie miałem też jeszcze możliwości wypróbowania wszystkich przepisów. Jednak nie boje się wyzwań kuchennych i na pewno wiele z nich wypróbuję na żywym organizmie, czyli sobie hi,hi...
Skoro nie mogę zaprezentować atrakcyjnych fotek przykładowego menu, żeby przez oczy podrażnić Wam kubki smakowe he,he... więc zupełnie wyrywkowo zapodam kilka dań, które zaciekawiły mnie już przy pierwszym pobieżnym przeglądaniu tego wydania.
- zupa kalafiorowa z biała fasolą i cheddarem
- muffinki jablkowo - otrębowe
- zupa z pieczonej czerwonej papryki i soczewicy
- zupa ze szparagów i sera z niebieska pleśnią
- pure z kalafiora ze śmietaną i cebulką
- kurczak nadziewany serem, morelami i bazylią
No dobra nie będę przepisywał książki;) Pod każdym przepisem jest jeszcze informacja o ilości kalorii, zawartości tłuszczu, białka, węglowodanów, błonnika...
Jeśli lubicie poeksperymentować w kuchni to pewnie ta pozycja Was zainteresuje.


poniedziałek, 15 września 2014

Kąpiel w jeziorze...

marzyła mi się podczas sobotniego ultramaratonu hi,hi...
Start 10:30, więc w trakcie biegu robiło się coraz bardziej ciepło:( Powiedziałbym nawet bez przesady gorąco!
Myślałem o takim "osobistym" punkcie odświeżania, ale obawiałem się obtarć po założeniu ciuchów na mokre ciało. Dwa trzy kilometry bywało robiłem po kąpieli, ale na "dłuższą metę" nie wiem jaki byłby efekt;) Niemniej po drodze widziałem w ten sposób zażywających ochłody:)

Dzisiaj po wolnej niedzieli sześć i pół kilometra roztruchtania oraz regeneracja w zimnej wodzie Pacyfiku moim darmowym SPA;)
Wczoraj najbardziej "czułem" paznokcie i uda, ale po dzisiejszym pławieniu się funkcje "życiowe" wróciły do normy i można tuptać dalej he,he...

Wkrótce przedstawię Wam "Książkę Kucharską Dla Aktywnych":)

niedziela, 14 września 2014

Wokół jeziora

w sobotę polatałem sobie w towarzystwie Nowej Ultarski:) Jeszcze raz Ula teraz w tym miejscu gratuluję! Wielkie brawa i podziękowania za wspólne cioranie po piachu, błocku...
Atrakcji nie brakowało. Były wystające korzenie gdzie niektórzy "łapali zająca";) drewniane mostki, betonowa zapora i przebieganie przez rzeczkę po powalonym pniu drzewa hi,hi...
Po starcie wszyscy ostro ruszyli do przodu i moja Partnerka z lekką obawą stwierdziła, że jesteśmy na "szarym" końcu. Udało mi się jednak przekonać, że *meta nie start pokaże kto ile jest wart*:) Pierwszą dychę zrobiliśmy w godzinę:) ale potem warunki terenowe, letni upał i zmęczenie ciut nas spowolniło. Najważniejsze jednak, że ostatnie dwa i pół kilometra lecieliśmy niczym finisz na połówce he,he...

Trasa może nie trudna jak mówią niektórzy, ale zapewne bardzo wymagająca. Do tego letnia temperatura powietrza i słonko:( Osobiście preferuję okolice dziesięciu, dwunastu kresek powyżej zera;) szczególnie na maratonach. Ale biegło mi się w towarzystwie Uli znakomicie:) Wynik 5:32:23 może nie powala;) ale nie dla samych życiówek biegam:) Czasami na rozdrożach brakowało oznaczeń w którym kierunku biec, ale to chyba wina nie orgów, lecz złośliwców którzy zabawiali się zrywaniem zawieszonych na gałęziach biało-czerwonych taśm:( Szkoda także, że tak mało było trasy wzdłuż lini brzegowej, ale wiadomo  natura nie wszędzie dopuszcza człowieka. Miejscami jednak widoki na jezioro były cudowne:)

Ogólnie impreza bardzo fajna:) Minusy ? Nie jestem gadżeciarzem i nie uważam, że na biegach musi być losowanie nagród, czy długie podium nagrodzonych jak w Zamościu. W imprezach biegowych zwłaszcza ultra czasem postawienie biegacza walczącego z własnymi słabościami, aurą oraz innymi zawodnikami na pudle jest docenieniem jego wysiłku, determinacji... Dlatego uściśniecie dłoni przez dyrektora biegu, czy innego oficjela  i pamiątkowa fotka jest dużo ważniejsze od materialnej nagrody. O tym akurat dobrze wie dyrektor Lizut z Zamościa, który na każdym etapie witał każdego zawodnika na mecie i gratulował ukończenia:) Tutaj przy bramie mety na trawie bez podium w open nagrodzono trzy najlepsze kobiety i trzech mężczyzn, ale okey:) Niestety w kategoriach wiekowych tylko zwycięzców?  Wiem w regulaminie był zapis o klasyfikacji. Tyle, że Ktoś podczas dekoracji powiedział: "nie wystawili "pudła" bo w kategoriach dziwnie wyglądaliby tylko sami zwycięzcy na najwyższym stopniu jakby innych nie było" Drugi dodał: 'teraz rezygnuje się z podium, bo jak to zawodnicy mają być "ponad" prezydentami, burmistrzami, czy innymi osobistościami' hi,hi...

Takie czasy wszyscy "tną koszty" i szukają oszczędności. Myślę, że frekwencja to m.in. pokłosie listy nagród i dlatego "łowcy" nagród nie przyjechali. Jednak oby Sulejowiane niczym Szkoci nie stali się bohaterami dowcipów o wrodzonym skąpstwie hi,hi... Tym bardziej, że jak mówię wystarczyło Tych biegaczy wyczytać zaprezentować zgromadzonym i nagrodzić tylko Najlepszego. Zresztą dziś o nagrody nie jest trudno gorzej o gotówkę. Wszystko zależy od pomysłowości organizatorów.
Swego czasu w Altotting nagrodą była paczka makaronu cha,cha;) Do tego ta dekoracja przy bramie mety??? Chwilami spiker nie wiedział, czy witać wbiegających jeszcze na metę zawodników? czy czytać dekorowanych:( Cóż zawsze każdemu trzeba dać szansę. Może w kolejnej edycji nie będzie to już "uboga" wersja imprezy biegowej;)
Dzisiejszy wyjazd na zawody tak czy inaczej uważam za bardzo udany:) Trochę czuję w "kościach" i paznokciach sulejowskie wertepy;) No, ale terenowy bieg w dodatku na ultra dystansie to nie równy asfalcik;)

Na koniec impreza w obiektywach Marka i Mateusza:) dzięki za foty:) 

https://plus.google.com/photos/106914718250755879863/albums/6058999959093813329https://plus.google.com/photos/113451102104341588970/albums/6058652413696850049?banner=pwa

piątek, 12 września 2014

Już jutro....

będziemy drałować po takie medale:) wokół Jeziora Sulejowskiego

Bo raczej na takie fikuśne statuetki trudno będzie się załapać;)
Ma być podobno możliwość zakupienia koszulek. Jak dla mnie szkoda, że techniczne:(

A dzisiaj tylko lekki rozruch na "moim stadionie" i słownie cztery kilometry he,he... Do tego odwieczny dylemat niczym u kobiety hi,hi... "co ja mam jutro na siebie włożyć";) Bo oczywiście co prognoza to inna:(

Wrażenia z pięćdziesiątki opiszę po powrocie. Tymczasem proszę o duchowe wsparcie i ściskanie kciuków :)

środa, 10 września 2014

Mało biegania...

i mało pisania. Dzisiaj niecałe sześć kilometrów na luzie, żeby się nie zmęczyć;) Całkiem "odpoczywać" się nie da, bo "pięty palą" he,he... Miałem dziś wielką pokusę dać się ponieść jak nałóg, ale chyba jeszcze nie jest ze mną tak źle hi,hi... Zresztą mam być w sobotę "na głodzie" żeby *pięćdziesiątka* dobrze smakowała;)

Od niebiegania różne głupoty chodzą po głowie;) i tak pomyślałem co też moja ksywka [nick] z inicjałów może jeszcze oznaczać ? I proszę okazuje się, że "mam" nie tylko miasto, ale nawet całą prowincję w Mozambiku cha,cha....
Szkoda tylko, ze nie biegam jak Mozambijczyk;)

wtorek, 9 września 2014

A w niedzielę...

http://zabiegani.czest.pl/index.php?option=com_content&task=blogsection&id=32&Itemid=237https://online.datasport.pl/zapisy/portal/zawody.php?zawody=1351

Dzisiaj tylko dwie godziny lekcyjne gimnastyki, oraz "zabieg" na kolanka;) Odpoczywam, regeneruje siły i przemierzam trasę "palcem po mapie" ;)

poniedziałek, 8 września 2014

Inne dystanse...

niż maratony, trzydziestki, połówki, piętnastki,czy dychy też istnieją;) dlatego dziś spokojna piątka z "finiszem" pod górkę hi,hi...
 Jutro cotygodniowa porcja gimnastyki i "kiwanie";)
Dużo snu, nawadnianie, co wieczorne smarowanie stóp, regeneracja, odpoczynek oraz mentalne przygotowania do sobotniej pięćdziesiątki;)
Wg. regulaminu tylko jeden punkt odżywczy na 28 kilometrze, więc coś trzeba będzie zabrać? żeby nie pić po drodze wody z tego jeziora he,he...
http://www.bikeorient.pl/maraton/

niedziela, 7 września 2014

Sobotnie spotkanie biegowe na Bialskiej...

czyli jak co tydzień siódma rano, przy pierwszej kapliczce od Okulickiego:) Po czterech etapach w Zamościu niedziela i  poniedziałek wolne. Wtorek siedemnaście kilometrów, środa wolne, czwartek "połówka" na trasie bc, piątek wolne i sobota piętnastka w alei brzozowej.
Wczoraj poczułem bieganie w nogach i kolanko:( chyba dlatego, że Ściganci Waldi z Marcinem prowadzili, a my z Zenkiem próbowaliśmy nadążyć;) W czwartek też lekko nie było, bo Monia hasała po jasnogórskim wzgórzu jak sarenka, a ja nie chcąc stracić  Jej towarzystwa starałem się dotrzymać kroku;)
W piątek zastanawiałem się, czy nie wziąć udziału w nieoficjalnym "półmaratonie częstochowskim" ale po "ostrzegawczym" bólu kolanka odpuściłem. Wrzucam na luz, aplikuję "regeneracje" kolanek;) a w sobotę do Sulejowa. Oczywiście w ciągu tygodnia coś tam potruchtam he,he... ale tylko żeby nie zapomnieć jak się przebiera nogami;) Odpoczynek przed Zamościem się sprawdził, więc nie ma co sobie żałować hi,hii...

czwartek, 4 września 2014

dwa biegi częstochowskie

spojrzałem na forum i w temacie"treningi na trasie bc" Sigur napisał: *Jest ktoś chętny na 4 kółka od 19-tej?* Już od dawna forum 'umiera' śmiercią naturalną:( rzadko Komu się chce wpisywać, a było to motywujące do wyjścia na trening! Skoro nikt koledze nie odpowiedział:( nie mogłem pozwolić, aby się sam męczył na jasnogorskim wzniesieniu hi,hi
W sumie przed dziewiętnastą na trasę ruszyli Marta z Edkiem, potem o dwudziestej dołączyła jeszcze Monika, Jakub i Bogdan, oraz Artur.
Prawie "połówka";) czyli dwa biegi częstochowskie, ale tempo gorsze niż w Zamościu:( no cóż tam mają lepsze, świeższe, czyściejsze powietrze. Szczęściarze he,he....  
Endorfiny jeszcze po Zamościu buzują;) ale nie ma co szaleć za tydzień 13 września kolejne wyzwanie w Sulejowie:)

wtorek, 2 września 2014

Na wschodzie....

albo powietrze jest lepsze, albo zawiera więcej tlenu;) bo biega mi się tam wyśmienicie. Podczas pobytu w Mikołajkach, Mrągowie, czy teraz w Zamościu "fruwałem" jak *wesoły myszołów unoszący się w powietrznych prądach*  A dziś sapałem zachłystując się powietrzem jakby nasze było w kostkach. W dodatku turlałem się ciężko jak "kwadratowe koło" hi,hi... Wróciliśmy w niedzielę wieczorem i planowałem biegać wczoraj, ale były wspominki i opowiadanie jak to w Zamościu było;)

Dziś siedemnaście kilometrów z malutkim hakiem w czasie: godzina czterdzieści siedem minut. Obleciałem najbliższe okolice sprawdzając, czy podczas pobytu w Zamościu coś się nie zmieniło;)
Serio! biegło mi się ciężko:( Naprawdę wydawało mi się, jakby powietrze było cięższe i gęściejsze niż na wschodzie he,he... Adrenalina puściła:( i zmęczenie pewnie dopiero też teraz daje znać. Na szczęście dopiero teraz:)
Jutro jak to Verdi mawia "wygibasy" czyli solidna porcja gimnastyki. Od biegania luz i aklimatyzacja.

Sorrki! w poprzednim poście popełniłem gafę:( Wszystkim, Którzy trzymali za mnie kciuki, wspierali mnie duchowo, dodawali otuchy esemesami i przez fb, lub kibicowali na trasie oraz na odległość bardzo serdecznie i gorąco dziękuję!!!! To, że "latałem" jak szalony hi,hi.. to też Wasza zasługa:)

poniedziałek, 1 września 2014

XXVII Bieg Pokoju Pamięci Dzieci Zamojszczyzny...

https://plus.google.com/photos/106914718250755879863/albums/6054043798028098289był rewelacyjny i nie chodzi tu nawet o to, że pobiłem wszystkie swoje rekordy życiowe he,he...
Żałuję, że nie mogłem po każdym etapie pisać na bieżąco:( Zresztą tego nie da się opisać! Jak powiedział Damek to trzeba przeżyć;)
Atmosfera na tej imprezie, relacje uczestników może przez czterodniowe "skoszarowanie" to coś wspaniałego:) Co niektórzy narzekać mogą na bazę noclegową, na otwarty ruch drogowy w trakcie biegu... czy brak "bicia piany" przed imprezą;) Ale mnie na ten przykład nieustanna reklama i ten cały PR pewnego festiwalu już skutecznie zniechęcił do startu w Krynicy.

Zamość piękne, zadbane miasto. Życzliwi ludzie. Ktoś powiedział mi przed wyjazdem przygotuj się, że będzie inaczej... tak jak byś wrócił trochę do przeszłości, albo wyjechał na bieg do innego kraju:) Fakt było inaczej, lecz na pewno nie gorzej! powiedziałbym lepiej:) Kameralna impreza nieco ponad stu uczestników, nowe znajomości i niezapomniane wrażenia zwłaszcza na metach poszczególnych etapów:) Czy byliście na biegu gdzie na mecie każdego uczestnika wita osobiście i składa gratulacje Dyrektor biegu??? Albo fanfary podczas dekoracji "odgrywają" inaczej mówiąc odśpiewują Członkinie ludowej kapeli;) O tańcach na mecie już nie wspomnę;)
 
I etap 35km / 2:58:47 Zacząłem szybko. Na piątym kilometrze stoper pokazał dwadzieścia dwie minuty!!! Wystraszyłem się, ciut zwolniłem, ale i tak powolutku przesuwałem się do przodu mijając kolejnych zawodników. Przed ostatnią piątką dołączyłem do poznanego przed startem Tadeusza, który, żeby było śmiesznie miał odwrotność mojego numeru hi,hi... Poznałem towarzyszącą Mu przesympatyczną Agnieszkę i przez pewien czas napieraliśmy razem. W końcówce wciąż czułem  moc i po trzydziestym wyrwałem jakby mnie gonili he,he....

II etap 20km / 1:40:20 Postanowiliśmy z Tadeuszem biec razem. Na początku miałem Go trochę "hamować";) ale i tak zaczęliśmy "z kopyta" Przez moment przeleciała mi nawet przez głowę myśl, czy nie "spuchniemy":( Lecz szybko ja odrzuciłem, bo przecież: "Nie Jesteś słaby dopóki nie zaczniesz tak myśleć" Współpraca była znakomita! Tego dnia było "górzysto", więc na podbiegach prowadziłem ja, a na zbiegach Tadek ciągnął mnie. Drugi dzień w dodatku po długim, szybkim /jak dla mnie/ biegu i jeszcze była siła na finisz!!!

III etap 30km / 2:37:41 Z nowymi Przyjaciółmi ułożyliśmy plan taktyczny hi,hi... biegniemy razem! Ja na początku znów w roli "hamulcowego" a Aga z Tadkiem ciągnęli niczym para huskich w zaprzęgu;) Do tej pory nie wiem skąd ta MOC?? W końcówce tak ciągło mnie do mety, że Agnieszka zaproponowała żebym z Tadkiem leciał do mety, a Ona dobiegnie swoim tempem. Dosyć długo musiałem Ją przekonywać, że "nie zmienia się koni w drodze", że słowo jak mawiał Kargul ważniejsze niż wszystkie pieniądze hi,hi... i że przy goleniu nie mógłbym spojrzeć w lustro gdybyśmy Ją zostawili tuż przed "kreską" Ta wspaniała Dziewczyna bez słowa skargi już drugi dzień napierała "ostro" jak się potem okazało z ranami na stopach:( Jestem pełen podziwu dla Tej młodej Kobiety!

IV etap 15km / 1:08:37 Biega się głową, a nogami tylko przebiera! Mój serdeczny kumpel Damek chyba mnie trochę podpuścił;) albo prędzej rozegrał to taktycznie:) Przed trzecim etapem miał nade mną przewagę. Po trzecim etapie odrobiłem straty z niewielka nawiązką (raczej dał mi odrobić;)
W sobotę rano dylemat lecieć od razu za Nim? zacząć wolno potem gonić? Jest szybszy niż ja, ale bez walki poddać się nie mogę! Z Tadziem startujemy za Damianem i pilnujemy "plecków" jednak już po pierwszej pętelce dociera do nas: *to nie nasza liga!* wyrównujemy oddech i lecimy swoje;) W końcówce łapę jeszcze "drugi oddech" i gnam do mety sam! Za kreską MLP* melduje, że Damian przybiegł już "dawno":) Szukam Go szczerze gratuluję i za chwile po dobiegnięciu Agnieszki i Tadka robimy pamiątkowe fotki na Zamojskim Rynku. Po obiedzie oficjalne zakończenie dekoracje, nagrody, dyplomy... Na tej imprezie podium jest "dłuższe", a nagrody "wylosowują" wszyscy zawodnicy, bo jak powiedział dyrektor Lizut: "Wszyscy Jesteście zwycięzcami"

Cztery dni / 100km / 8:25:24 / open 30 / M50-8 Jeszcze teraz nie dowierzam. Spoglądam na czasy poszczególnych kilometrów i zastanawiam się jak udało mi się tak dobrze przygotować? Fakt nabiegałem kilometrów dużo, lecz na luzie, bez konkretnego planu i reżimu treningowego, który zabija we mnie radość biegania. Biegałem kiedy mi się chciało i ile mi się chciało;) Nie odmawiałem żadnej okazji do szybszego przebierania nogami;) szczególnie w towarzystwie cha,cha...

Wiem Ktoś powie z dobrym planem byłbyś jeszcze w lepszej formie. Miałbyś lepszy wynik. Może i tak, lecz chyba miałbym mniej radochy i takiego "haju" o którym pisałem niedawno: "czołowi biegacze nie doświadczają haju, ponieważ są zbyt krytyczni wobec siebie, mierzą oddech i ciągle monitorują kondycję. Przypominają zaawansowane technicznie wahadłowce, a nie wesołe myszołowy unoszące się w powietrznych prądach”


*Moja Lepsza Połowa

Szukaj na tym blogu:

Translator

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13