"Zdrowie tak jak pieniądze zdobywa się w pocie czoła.
A
ktywność fizyczna i przemyślany sposób odżywiania mogą być przyczyną dobrego stanu zdrowia
Nie dlatego przestajesz się bawić, bo się starzejesz. Starzejesz się, bo przestajesz się bawić"


środa, 30 listopada 2016

Biegacz...

Charlie Engle przez lata pozostawania w trzeźwości tysiące razy odmawiał modlitwę o pogodę ducha:
*Boże użycz mi pogody ducha, abym godził się z tym czego nie mogę zmienić; odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić; i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.*

"Biegacz" Charlie Engle  
wydawnictwa GALAKTYKA to historia ultramaratończyka. Uzależnionego od alkoholu, narkotyków i biegania, które pomogło Mu pokonać dwa pierwsze nałogi i życiową drogę pełną przeszkód.
Warto poznać Jego historię. Polecam:)

poniedziałek, 28 listopada 2016

morsowanie...

prawie zimowe he,he...
W nocy przyprószyło i się zabieliło:) Temperatura powietrza -2, ale z racji na silny wiatr odczuwalna pewno dużo niższa. Szczególnie kiedy wyjdzie się na brzeg z wody o temperaturze +3 hi,hi...
Fajne takie morsowanie! Jeszcze trochę mrozu, żeby nasze zbiorniki pokryła warstwa lodu i siekiery w dłoń!
Dziś z uwagi na czas roztrenowania tylko niecałe trzy kilometry dobiegu:( 
Zimowa aura ma jeszcze jeden plus. Kiedy rozłoży się matę na śniegu nie jest tak utytłana w mokrym piachu. A już rewelacja gdy można rozłożyć się na lodzie w pobliżu przerębli:)
Po dwóch dniach laby dzisiejsza kąpiel i krótkie dreptanie to jak kielich z rana dla uzależnionego od alkoholu;) No cóż też mam przecież nałóg biegania i pluskania się w zimnej wodzie he,he...

piątek, 25 listopada 2016

Katarzynki...

dzisiaj:) Polski zwyczaj świąteczny, męski odpowiednik andrzejek i jesienne morsowanie katarzynkowe hi,hi...
Lepiej niż we wtorek he,he... woda w "Pacyfiku" wciąż +4, ale powietrze już +3:)
Roztrenowania ciąg dalszy, więc tylko dobieg na morsowisko "pod brzózkami" i prawie trzy kilometry przedreptane na rozgrzewkę;)
Trzech "kibiców" za krzakami hi,hi... w tym jeden robiący telefonem zdjęcia. Ciekawe po co komu takie foty??? Chyba zacznę też robić Im zdjęcia;)
Dziś resect, lecz wcześniej trochę pływania i dlatego nieco paluchy mi zesztywniały;( Zobaczymy jak to będzie przy mrozie he,he... Zaczynam dostrzegać pozytywne skutki pełnego zanurzenia:) Oczywiście podobnie jak w bieganiu wnikliwie obserwuję *co mówi moje ciało* Staram się nie przeginać i do wszystkiego dochodzić "małymi kroczkami" Bo jak dotąd zdaje to egzamin. 
Dziś było świetnie i nawet przez chwilę pomyślałem: może by wydłużyć pluskanie? Głos rozsądku był jednak i tym razem bardziej przekonywujący - za wcześnie, nie teraz, nie kiedy jesteś solo. 
Biegania tyle co nic:( ale i tak dostał mi się komplement od młodej Sąsiadki:) Widząc mnie biegnącego z nieukrywanym podziwem w głosie i uśmiechem na ustach  rzuciła: "sąsiad jaki ci się chce tak biegać:)"

środa, 23 listopada 2016

piekielnie...

zimna wydaje się być woda o temperaturze +4 w "Pacyfiku"gdy temperatura otoczenia jest dwa razy wyższa he,he... 
Dziś w porannym blasku słońca morsowanie przez małe m jak to mawia Marysieńka;)
W tym sezonie nie biję rekordów długości przebywania w wodzie. Ale od pewnego czasu trenuję kąpiele z pełnym zanurzeniem, czyli jak to część Morusujących uważa na resect hi,hi... 

Nigdy nie stosowałem stylu "wietrzenie pach" tzn. ramiona uniesione do góry, dłonie zaplecione na karku tak, że łokcie wystają nad powierzchnię wody. Patrząc na foty z morsowań ten sposób ma chyba najwięcej zwolenników. Ja jednak zawsze zanurzałem się pod brodę i trzymałem nad wodą tylko dłonie. 
Zaczynam ósmy sezon zimowych kąpieli:) i dlatego ten "krok naprzód";) Będę w wodzie krócej, lecz za każdym razem "na peryskopowej" he,he...
Biegowo od poniedziałku luzik tj. roztrenowanie hi,hi... W poniedziałek wygibasy, czyli gimnastyka. Wczoraj nic, a dziś tylko dobieg tam i z powrotem. W sumie dwa kilometry z małym hakiem;) 
Jak tu wytrzymać to roztrenowanie;(

niedziela, 20 listopada 2016

jak w każdą...

niedzielę o tej porze roku he,he... dzisiaj gwoździem programu był oczywiście morsowanie w samo południe:) Warunki niemorsowe, ale o tym więcej na zmorsowani.blogspot.com
Co do biegania: dobieg niespełna dwukilometrowy na morsowisko "na wojskowo";)
Potem jak zawsze dwie pętle w ramach rozgrzewki w stroju "organizacyjnym" jaki obowiązuje na Biegu Morsa który oczywiście cały czas mi się marzy hi,hi...
Podobno marzenia są po to, aby się spełniały tylko trzeba im trochę pomóc he,he... 
Kąpiel krótsza niż w ubiegłych sezonach, ale z tzw. całkowitym resetem, czyli pełnym zanurzeniem.  
Nowe doświadczenie, zupełnie odmienne wrażenia i nie potrzeba czapki oraz rękawiczek;)
Po pluskaniu powrót w kamaszach;) W sumie  garmek zaliczył siedem kilometrów. W całym tygodniu w czterech wyjściach równo pięćdziesiąt plus jedenaście kilometrów marszu.
Teraz czas na roztrenowanie i odpoczynek. Co nie oznacza beztroskiego leniuchowania hi,hi...

piątek, 18 listopada 2016

jak zwykle...

w soboty tym razem w piątek;) Tylko w drugą stronę he,he...
W myśl zasady "co masz zrobić jutro lepiej zrób dzisiaj" zrobiłem sobotnie bieganie całkiem na odwrót. Zawsze zaczynam od  Bialskiej, czyli Alei Brzozowej i bialskich pól. 
Potem udeptawszy bezdroża i wykroty lecę przez przez "Bałtyk" do domu. Dziś zacząłem od parku Lisiniec popularnie zwanego "Bałtykiem" później wylądowałem w Alei Brzozowej. Dalej przez Lasek Wilka obleciałem jedną pętli w bialskich polach za Sanktuarium Krwi Chrystusa. 
Powrót tradycyjnie naokoło hi,hi... Żeby zaliczyć jeszcze jedna górkę;) 
W sumie natuptałem dwadzieścia kilometrów i miałem ochotę na jeszcze he,he...
Biegło mi się kapitalnie:) Pogoda po ostatnim zwiastunie zimy jesienna. 
Na termometrze +5, pochmurno. Jedynie miejscami, gdy przyszło dreptać pod wiatr silne podmuchy sprawiały, że czułem jakbym przebierał nogami w miejscu;)
Po dzisiejszym dłuższym bieganiu jutro W jak wolne. 
W niedzielę drugie w tym sezonie morsowanie. Niestety jeśli prognoza się sprawdzi będzie jesienne:( Synoptycy wróżą na weekend ciepło:( Miejscami nawet powyżej +10:(
Na szczęście na otwarciu sezonu mieliśmy przedsmak zimy, więc jest szansa, że doczekamy się przerębla he,he...
Kąpiel w okowach lodu jest fantastyczna:) Zresztą jak jest prawdziwa zima ze śniegiem i mrozem to wrażenia nie tylko dla Foczek i Morsów są zjawiskowe hi,hi...

środa, 16 listopada 2016

południe, północ...

i tak na zmianę udeptuję chodniki naszego miasta z uwagi n coraz wcześniej zapadające ciemności. Jeszcze dzień jest dłuższy od najkrótszego o godzinę, ale już krótszy od najdłuższego o ponad osiem godzin:(
Zbieram się do corocznej przerwy w bieganiu, czyli roztrenowania i nijak mi to nie wychodzi he,he... Muszę odpocząć. Tym bardziej, że rozkręca się sezon morsowy, a ta przypadłość wbrew pozorom również pochłania naprawdę dużo energii. Po solidnym morsowaniu tak jak po saunowaniu powinno się przez jakiś czas poleżakować;)  
Przed wczoraj wieczorem zlustrowałem południowa część miasta i spotkałem tylko jednego biegacza:( Dzisiaj o tej samej porze wybrałem się na północ i po drodze minąłem też tylko jednego:( Czyżby ludzie przestali biegać? dlatego, że zimno? albo za ciemno? 
Wydaje mi się , że jak napisał na forum jeden ze starych biegaczy: 
"BOOM biegowe przystopowało i widać stagnację za 3-4 lata będzie spadek także biegi zostaną dla pasjonatów i tego sobie i innym życzę."

Coś chyba w tym musi  być... Jeszcze tamtej zimy (jesieni;) o tej porze dnia można było spotkać przynajmniej kilkoro szybciej przebierających nogami. 
Po wczorajszej cotygodniowej gimnastyce dziś tylko dyszka hi,hi... Nie licząc wcześniej prawie sześciokilometrowego marszu;)
Biegło mi się kapitalnie:) Chwilami miałem wrażenie, że niczym poduszkowiec sunę tuż nad powierzchnia ziemi he,he... 
Uwielbiam ten stan kiedy aparat ruchowy zgra się z oddechem i cały organizm pracuje niczym dobrze naoliwiona maszyna:) 

poniedziałek, 14 listopada 2016

trafiło mi się...

gdy wracałem z wieczornego biegania hi,hi... Na przejściu przy parkach (dla niezorientowanych Najświętszej Maryi Panny - Pułaskiego;) Dama czekająca na zielone zagadnęła mnie: "tak pan lekko biegnie może zostanie pan moim trenerem też bym tak chciała" W pierwszej chwili mnie zatkało he,he... 
Dobrze, że było ciemno, bo musiałem mieć bardzo głupią minę;) Z wrażenia odpaliłem tylko - niestety nie mam kwalifikacji i poleciałem dalej. 
Nie, żebym nie był chętny do pomocy;) Bo oczywiście biegać każdy może... Tylko, że przed Tą Panią ogrom pracy. Najpierw chyba jakiś fitness, siłownia, albo kijki i może dieta;) Dlatego przydałaby się fachowa pomoc:)

Po wczorajszym morsowaniu i siedmiu kilometrach "z buta" dziś wieczorkiem we mgle spokojna trzynastka:) Chłodno. Temperatura w okolicach zera, więc trudno się spocić he,he...
Nie miałem pomysłu na trasę:( i dlatego w trakcie na bieżąco nawigowałem na zasadzie: *na wprost czerwone światło to w prawo;)* Wybrałem szlifowanie chodników zamiast nieoświetlonej ścieżki na "Bałtyku", żeby po ciemku nie zaliczyć "gleby" hi,hi... A i tak kilka razy na nierównościach dzięki Bogu uchroniłem się przed "łapaniem zająca" he,he... Nie bawią mnie niekontrolowane pady w ciemnościach na wertepach. Zatem rzadko biegam z czołówką w terenie.

Na mieście dziś szybciej przebierających nogami jak na lekarstwo:( Spotkałem tylko dwa razy Tego samego biegacza. Najpierw na Niepodległości i potem na Monte Casino:)
Fajnie było! Nawet mimo tego, że mnie jakaś Kobita "wystraszyła" hi,hi...


niedziela, 13 listopada 2016

o wyższości...


biegania nad morsowaniem he,he... ani odwrotnie dziś nie będzie;) Jednak wraz z oficjalnym rozpoczęciem kolejnego sezonu zimnych kąpieli grafik biegowy musi ulec pewnej modyfikacji.
Oficjalne powitanie nowego sezonu morsowań dotyczy w zasadzie naszej nieformalnej grupy Zmorsowani, bo ja od pewnego czasu swój sezon kąpielowy przedłużam po oficjalnym zamknięciu do kolejnego otwarcia hi,hi... Dzięki całorocznym kąpielom po lecie i jesieni "z marszu" wkraczam w zimę;)
Dzisiejsze oficjalne otwarcie sezonu morsowań 2016/17 odbyło się przy prawdziwie zimowej aurze:) 
Jak zawsze klimat i atmosfera naszych niedzielnych spotkań w samo południe rewelacyjna!
Biegowo tylko siedem kilometrów na rozgrzewkę;) więcej przed i mniej po pluskaniu;) Na początku "na krótko" a
potem jak mi przygrzało hi,hi... w stroju" organizacyjnym;)
Dzisiejsza kąpiel była fantastyczna! Pełne zanurzenie. Dużo fajnych ludzi pełnych radości i humoru. Świetna zabawa i kapitalne wrażenia:)  

piątek, 11 listopada 2016

Narodowy Dzień Niepodległości...


uczciłem piętnastokilometrowym biegiem ulicami naszego miasta:) Od ładnych kilku lat świętuje w tym dniu na sportowo;) Tym co jest moja pasją i uzależnieniem he,he...
Wystartowałem z domu w pełnym "rynsztunku" hi,hi... o dziesiątej trzydzieści, by po półgodzinnym dreptaniu z flagą w dłoni zameldować się na promenadzie im. Czesława Niemena. 
Tam o jedenastej dołączyłem do kolejnej zmiany Zabieganych. 
Od kilku lat biegając od świtu do zmierzchu pięciokilometrowe pętle na biegowo czczą to święto i zachęcają wszystkich do radosnego sportowego świętowania biegiem, marszem lub na przemian tzw. galowayem;) 
Dziękuję moim Towarzyszom, a szczególnie bardzo młodemu biegaczowi (brawo;) za fajne wspólne świąteczne dreptanie:)
Wróciłem jak w tym dowcipie: "tato dlaczego idziemy naokoło? - bo obchodzimy święto" he,he...
A tak na poważnie szkoda było mi wracać:( Bo doświadczyłem dowodów sympatii od bardzo wielu osób:) 
Owszem byli Tacy dla Których byłem niewidzialny he,he... Niektórzy wytykali mnie palcami, albo patrzyli jakbym "urwał się z choinki" hi,hi... Jednak większość uśmiechała się:) Jedni dawali "lajki" uniesionym w górę kciukiem, Inni rzucali: "super! świetnie! brawo! Jeszcze Inni trąbili klaksonami. Sporo ludzi też przystawało i pstrykało foty telefonami;) Specjalnie mi to nie przeszkadzało mi to. Zresztą dzięki bujnej czuprynie w barwach narodowych występowałem incognito he,he... Co prawda trafiła się kobieta z pytaniem: "nie wstydzi się pan w tym wieku tak wygłupiać?" Bez obrazy odpowiedziałem powiedzeniem Marka Twaina: *ludzie nie przestają się bawić dlatego, że się starzeją. Ludzie starzeją się, bo przestają się bawić*

czwartek, 10 listopada 2016

Święto Niepodległości...

mamy jutro, a tak dokładnie 98 rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości:)

Jak co roku będę świętował na sportowo, ale nie wybieram się na żaden z organizowanych w tym dniu biegów. Chociaż biegów w kalendarzu "od groma" he,he... Orgowie prześcigają się w biciu rekordów jeśli chodzi o wysokość opłaty startowej:( i liczby uczestników. W takim Dniu zarabianie na imprezie biegowej której nadrzędnym celem jest uczczenie Niepodległej Ojczyzny jest delikatnie mówiąc niesmaczne.
Uważam, że w takim Dniu biegi powinny być dla IDEI:) Towarzyskie, bez ścigania dla radosnego wspólnego świętowania. Jeśli samorząd, albo jakiś sponsor ufunduje medale, pamiątkowe koszulki, lub inne gadżety okey. Nie jest to jednak niezbędne. Mamy świętować, bawić się i cieszyć, że żyjemy w wolnym Kraju. W takim Dniu nawet Gadżeciarze hi,hi... powinni sobie odpuścić i wystartować bezinteresownie "za nic":) Dla czystej satysfakcji i zamanifestowania miłości dla ukochanej Ojczyzny.

Seneka: „Ojczyznę kocha się nie za to, że wielka, ale dlatego, że własna”

Dziś dzięki uprzejmości Wydawnictwa Galaktyka otrzymałem książkę Charlie Engle pt."Biegacz"
"Szczery pamiętnik światowej klasy ultramaratończyka.
Charlie Engle biegał niemal we wszystkich miejscach na Ziemi. Nieobce mu są ani niedzielne maratony w Ameryce Północnej, ani rekordowe biegi przez gorące piaski Sahary.
Biegacz to niezwykle zaskakująca, zabawna, a przede wszystkim inspirująca historia życia autora. Wspomina on swoje niepowodzenia oraz momenty walki; opisuje, jak poradził sobie z uzależnieniem i odnalazł drogę do wolności. 
Wciągająca opowieść o przekraczaniu granic ludzkiej wytrzymałości."

Zapowiada się ciekawie. Jak przeczytam skrobnę kilka zdań, czy mi się lektura biegowa spodobała;)

środa, 9 listopada 2016

nie lubię po ciemku...

biegać, ani żadnych innych robić rzeczy;) Czasem jednak nie ma wyboru:( i jak to mówią: "lepiej późno niż wcale" i "co masz zrobić jutro, lepiej zrób dzisiaj" he,he... Bo nie wiadomo co jutro przyniesie.
Od poprzedniego piątku w jedynie w poniedziałek przedreptałem na bieżni mechanicznej piątkę:( Byłem głodny biegania i pięty paliły mnie już nie miłosiernie hi,hi... 
Rzutem na taśmę wyrwałem dziś godzinkę, którą przeciągnąłem do siedemdziesięciu minut he,he... Było świetnie! Mimo, że w ciemnościach, a jestem typowym wzrokowcem i po zmierzchu mało co widzę:( No może niezupełnie, bo trzy biegaczki po ciemaku na trasie zauważyłem;)
Uwielbiam poranne bieganie:) ale "jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma"
Zrobiłem dwanaście kilometrów i wróciłem do świata żywych hi,hi...

poniedziałek, 7 listopada 2016

zgłupiałem...

na starość he,he...  
Pierwszy raz w życiu przebiegłem na bieżni mechanicznej pięć kilometrów kręcąc nogami niczym chomik na kołowrotku hi,hi... 
Aż mi się zakręciło w głowie;)  Tylko do końca nie jestem pewien, czy od dreptania w miejscu, czy od "Tych" widoków;) 

Potem prysznic i saunowanie:) Było dziś rewelacyjnie:)

piątek, 4 listopada 2016

pociągający jestem...

nosem hi,hi...
Cóż Morsy czasem też coś bierze he,he... Choć uważam, że cieknąca mi woda z nosa to efekt wymuszonej przerwy w jesiennych kąpielach;)
Nie mam temperatury, z gardłem okey i nic mi nie jest poza przeciekającym nochalem. 
Zaordynowałem sobie przed południem dychę na poty i przez większość dnia było fajnie. Myślę jednak musiałbym tak jak tabletki na przeziębienie stosować bieganie trzy razy dziennie:) 
Dziś słonecznie, choć wietrznie i dlatego przy +1 temperatura wydawała się dużo niższa.
Na "Bałtyku" pierwszy raz w tym sezonie zobaczyłem cienką lodową "szybkę" na kałużach;)
Nic dziwnego w nocy termometr przy oknie wskazywał -3. Ale zawsze w okolicach glinianek jest zimniej niż w mieście. Czasem na ulicach po śniegu nie ma śladu, a na "Bałtyku" gdzieniegdzie białe połacie. 

Świetni mi się dziś tuptało:) Zapewne to zasługa też właściwego doboru ciuchów biegowych. Było mi w sam raz! Nie za chłodno, nie za ciepło. 
Fajnie było! Mimo, że nie miałem pomysłu gdzie lecieć. Pokręciłem pętelki między "Adriatykiem", "Bałtykiem" i "Pacyfikiem. Na terenie oficjalnie zwanym parkiem Lisiniec, chociaż wszyscy mówią: "idę na "Bałtyk" he,he...

czwartek, 3 listopada 2016

"Listopad...

jeden z dotkliwszych wrzodów na dwunastnicy roku." Julian Tuwim

Coś w tym jest he,he... Szaro buro, krótki dzień, niedostateczna ilość światła słonecznego potrzebnego do ładowania "baterii":( 
Gdyby nie bieganie i pobudzające endorfiny chodziłbym jak zombi hi,hi...

Dzisiaj pierwsze bieganie w listopadzie i od razu zima się awizuje opadami może nie tyle śniegu co śniegowych krup;) 
W nocy zero stopni, a przy gruncie pewnie minus. W dzień +2 silny wiatr i przelotne opady białych grudek na przemian z deszczem. 
Wedle wszelkich znaków na niebie i ziemi idzie zima! Nadchodzi czas Morsów he,he...
Póki co jeszcze indywidualne kąpiele musiałem odpuścić:( Ale po niedzieli mam nadzieję będzie reaktywacja;)

Dziś jedenastka w jedenastym  miesiącu roku;) Spokojnie na luziku, pomalutku delektując się chłodnym rześkim powietrzem:)
Mimo nietypowej pory (samo południe;) i niesprzyjającej wg niektórych aury he,he... Na "Bałtyku" spotkałem biegającą parę. On pierwszy, Ona za Nim wyglądało jakby Go goniła, bo tempo mieli startowe;) Pod koniec jeszcze jednego biegacza ścigacza;) Zastanawiałem się nawet, czy nie za lekko się ubrali skoro tak ostro grzeją hi,hi...

Szukaj na tym blogu:

Translator

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13