"Zdrowie tak jak pieniądze zdobywa się w pocie czoła.
A
ktywność fizyczna i przemyślany sposób odżywiania mogą być przyczyną dobrego stanu zdrowia
Nie dlatego przestajesz się bawić, bo się starzejesz. Starzejesz się, bo przestajesz się bawić"


Bardzo proszę dla Kuby mojego kumpla i z góry dziękuje:)

czwartek, 29 czerwca 2017

nauczony...

wczorajszym doświadczeniem he,he... biegania w tropikalnej temperaturze dziś wstałem i zrobiłem jedenastkę przed śniadaniem;) Niższa temperatura, silniejszy wiatr, lecz i tak jak dla mnie piekarnik hi,hi... 
Gadać się nie chce, forma "topnieje" i tylko uzależnienie ciągnie na biegowe ścieżki;)
Przez "Bałtyk" obleciałem stałą przydomową trasę. Biegaczy zero, kijarzy też:( chyba wszyscy pochowali się tam gdzie klima he,he...  
Spokojne tempo, zero napinki:) Fajne bieganko tylko na czczo i zaraz zaczyna burczeć w brzuchu hi,hi...
Oj, marzy mi się bieganie w ciepłym deszczu;)

środa, 28 czerwca 2017

wszędzie...


                są jakieś biegi;) Zawsze udaje się połączyć przyjemne z pożytecznym he,he... Każdy wyjazd zmiana miejsca, klimatu to świetna sprawa:) Jeśli uda się podczas pobytu gdzieś w kraju zaliczyć imprezę na której z racji odległości pewnie bym nie wystartował to rewelka.
Oczywiście zdarzają mi się nieraz wyprawy na drugi koniec Polski np. na Maraton Dębno. Jednak wielu fajnych lokalnych imprez, kameralnych pewnie nigdy bym nie wpisał na listę startów. Tego lata też mam już coś na oku, ale na razie sza, cicho sza, żeby nie zapeszyć  hi,hi...

Tymczasem trenuję sobie i mam wciąż wielką frajdę z codziennego szybszego przebierania nogami he,he...
Dzisiaj po wczorajszej ulewie od samego rana gorąco, parno, duszno ogólnie mówiąc niebiegowo;)
W planie miałem szybsze odcinki przeplatane truchtem i nawet zastanawiałem się czy z racji aury nie odpuścić? Cóż na zawodach pogoda też bywa różna. Postanowiłem zatem spróbować. Zrobiłem pięć powtórzeń i dałem sobie spokój. Nic na siłę;) Pot lał się ze mnie jak bym wyszedł spod prysznica hi,hi... 
Z dobiegiem na "Bałtyk" i z powrotem plus szybsza czwórka wyszło jedenaście kilometrów. Godzinka tuptania w afrykańskich klimatach to dla zimnolubnego Morsa i tak dużo he,he... Zwłaszcza w "swetrze" jak to kiedyś Ktoś określił, gdy na morsowaniu biegałem tylko w spodenkach hi,hi...

poniedziałek, 26 czerwca 2017

Po...

          starcie, po niedzieli, poniedziałek, popołudniu powrót do świata żywych hi,hi...
Na "Bałtyku" po ścieżce rekreacyjnej jedenastka "z hakiem"
Niestety po "frytce" w tym miejscu w weekend jeszcze sporo śmieci i szaletowe zapachy:(

Zrobiłem parę kółek:) minąłem się z pięcioma biegaczami i jedną kijarką i trzema rowerzystami he,he...
Fajnie było! Ale żeby nie było za fajnie taka sytuacja: z jednej strony ścieżki plaża z drugiej trawka. Na całej szerokości drogi grupka młodzieży z rowerami blokująca przejście. 
Na zwróconą uwagę tylko jedna Dziewczyna powiedziała przepraszam już schodzimy, a reszta jeszcze pyskowała. Współczuję rodzicom:(

Tempo lajtowe, ciepło, chociaż pochmurnie, więc potuptałem sobie spokojnie nie za dużo, nie za mało w sam raz na dobry początek nowego tygodnia:) 
Jutro gimnastyka, czyli wygibasy coby nie zardzewieć;)

sobota, 24 czerwca 2017

polubiły mnie...

                                  ostatnio piątki, choć je niespecjalnie je lubię he,he... Nie lubię, bo już od samego startu wyrywają wszyscy do przodu:( Ja dopiero mniej więcej po godzince nabieram chęci na bieganie, kiedy aparat ruchowy zsynchronizuje się się z układem oddechowym hi,hi... Nie ma jednak zmiłuj się. Dla towarzystwa podobno "cygan dał się powiesić"
Po dwóch piątkach z moim Kumplem Kubą dziś z rodzinnym team_em biegowym start w VII Ulicznym Biegu im. ks. Konstantego Damrota w Pilchowicach. Fajna kameralna impreza bez opłaty startowej. Porządna organizacja, bardzo sympatyczni ludzie i super towarzystwo bliskich:)

Minusy? 
Tylko jeden: wybór firmy do prowadzenia zapisów i pomiaru czasu:( Kaszana! Chyba jedyna firma która wymusza od uczestników numer pesel. Tyle wciąż ostrzeżeń w tv, prasie i necie o nie szafowanie swoimi danymi! To jest wielka granda! Kategoryczne żądanie podania pesla jest bezpodstawne! Informacja na stronie, że  numer ten wymagany jest do identyfikacji zawodników i nie jest wykorzystywany do innych celów wcale mnie nie przekonuje! Żaden to urząd, czy instytucja publiczna i nie mam do nich najmniejszego zaufania. 

Było super! i gdyby nie biurozawodów mógłbym szczerze każdemu ten bieg polecić. Czas 22:44 netto, lecz jak zawsze
ani wynik, ani lokata nie były najważniejsze. 

Cieszę się z naszego rodzinnego startu:) Połowa team_u dziś debiutowała;) więc gratuluję Im odwagi za podjęcie sportowego wyzwania:) 
A ładniejszej części naszej Ekipy i najmłodszemu biję gromkie brawa. 
Mam nadzieje, że to nie pierwszy i nie ostatni nasz wspólny "występ":)
Oczywiście nie zapominam o nie biegającej części Rodziny;) i składam Im gorące podziękowania za wsparcie, świetne fotki i towarzystwo. 

środa, 21 czerwca 2017

po całym...

                  dniu spędzonym w stolicy województwa he,he... Trochę odczuwałem zmęczenie. Podróż w jedną i drugą stronę, upał i wiele godzin na słońcu. Jednak po godzince wytchnienia decyzja krótka lecę! W sobotę znów szykuje się szybsze przebieranie nogami to trzeba się ruszać, żeby nie zardzewieć;)
Najpierw piątka na rozgrzewkę hi,hi... Potem seria dziesięciu dwustumetrowych przebieżek z truchtem pomiędzy kolejnymi:) 
Pod drzewami w cieniu biegało mi się świetnie. Upał ciut odpuścił, lecz i tak parę litrów potu wylałem hi,hi... Fajnie było tylko nieco za dużo ludzi:( Dlatego znów musiałem wysłuchać komentarzy: "Ona do Niego - Ty to stary dziadek", "On do Onego - a ten co tu odpi.....a", "On do Niej - ja tak bym się nie męczył".
Na koniec schłodzenie półtorakilometrowym dreptaniem pod górkę;) I tym sposobem jedenastką powitałem lato:))

poniedziałek, 19 czerwca 2017

przed wyjazdem...

                                        roztruchtanie po startowe;) "Gwieździste" w najbliżej okolicy hotelu he,he... 
Co bym mnie nie poniosło, żebym się nie zapomniał i zdążył wrócić na czas hi,hi...
No, bo śniadanie, pakowanie i czas wracać. Cóż wszystko co dobre szybko się kończy:(
Przez całą dychę myślami byłem wciąż w dniu wczorajszym;) Przypominałem sobie chwile z Kubą. Te na trasie, ale i te na wspólnym posiłku, podczas dekoracji i nasze kumpelskie pogaduchy:) 
Było fantastycznie! Mam nadzieję, że Kuba ma podobne wrażenia i jest zadowolony. 
Ten Chłopak jest niesamowicie ambitny i twardy! Podziwiam Jego zmagania z własnymi słabościami i ograniczeniami ciała. Dla wielu z nas, także ludzi dojrzałych może być przykładem jak nie poddawać się! Jak każdego dnia "brać się z życiem za bary". Jego pogoda ducha, życzliwość, pozytywne nastawienie i ciągłe podejmowanie wyzwań to wzór dla każdego nastolatka. Jestem zaszczycony i serducho mi się raduje kiedy mówi do mnie: "tete jest moim najlepszym kumplem"

niedziela, 18 czerwca 2017

w Lublinie...

                        po raz drugi w tym miesiącu z moim serdecznym Kumplem Kubą powalczyliśmy na dystansie pięciu kilometrów.
W Biegu Ursynowa wózkarze wystartowali trzy minuty wcześniej, więc musiałem gonić he,he... 
Dzisiaj był jedynym wózkersem i dlatego lecieliśmy ramię w ramię:) Było fantastycznie! Sporo zakrętów, zbiegi, podbiegi i mimo, że wystartowaliśmy na samym końcu to wyprzedziliśmy sporo biegnących;) Na blisko siedmiuset uczestników wywalczyliśmy miejsca 328/329 z czasem 25:50. 
Kubie było dziś o wiele trudniej niż w stolicy:( Tam były tylko dwie nawrotki, płaska trasa i te trzy minuty przewagi nad biegnącymi dały Mu sporo luzu. Tutaj musiał uważać na biegaczy wokół i lawirować między tymi wolniejszymi przy wyprzedzaniu. Spisał się rewelacyjnie! Organizatorzy uhonorowali Jego podjęcie sportowego wyzwania pucharem:) Wyrazili też nadzieje, że w przyszłości znajdzie się więcej chętnych w kategorii wózki:)

Ogromnie się cieszę, że w tak krótkim okresie czasu dane było mi spotkać się z Jakubem i wspólnie wylać trochę potu na biegowej trasie;)
Jeszcze raz w tym miejscu Kuba wielkie brawa i gratulacje! Jesteś niesamowity.
W sobotę sześciokilometrowy rozruch na zapoznanie z lubelskimi ulicami;)

środa, 14 czerwca 2017

za kasę...

                    biegałem dzisiaj he,he... wyszło dwa złote za kilometr, bo zrobiłem dyszkę:) lub za jedną z dziesięciu przebieżek, które popełniłem w trakcie;) Dwie dychy nie majątek, ale "darowanemu koniowi się w zęby nie patrzy" hi,hi... jak mówi stare polskie przysłowie.
Kiedyś już zdarzyło mi się biegać za piniądze tylko stawka była wyższa. Znalazłem wtedy na trasie pięćdziesiąt zeta:)  a dziś tylko dwadzieścia.

Jutro Boże Ciało. Czerwona kartka w kalendarzu i jak to się kiedyś mawiało: *znowu mięso na obiad* hi,hi... Od biegania wolne i w piątek raczej też:(

W sobotę mój Kumpel Jakub startuję w sprincie na wózku, więc od samego rana będę z Nim duchem ściskając kciuki! nawet te od stóp he,he...
Zrobię też pewnie jakiś rozruch, bo w niedziele startujemy razem w biegu *chęć na pięć* w Lublinie:) 
Cieszę się jak nie wiem co! Będzie się działo, będzie zabawa... 
Dwa tygodnie temu spotkaliśmy się na Biegu Ursynowa i jakoś tak się szczęśliwie złożyło, że w niedziele znowu powalczymy na trasie. Przypadek? podobno w życiu nic nie dzieje się przypadkiem;) Przypadki są tylko w gramatyce hi,hi... 

poniedziałek, 12 czerwca 2017

bieżąca...

                      modyfikacja planu, bo znienacka pojawiła się ciekawa propozycja na "łkiend" he,he...
Ostatnio poniedziałki po niedzielnej labie to coś koło dychy na stałej trasie i ulubione podbiegi na trawiastym podłożu jasnogórskiego pola namiotowego;)
Dzisiaj trzykilometrowy dobieg na "Bałtyk" i pięć osiemset metrówek z odpoczynkiem dwustumetrowym pomiędzy:) Szybko, lecz nie na maksa. Tak na pobudzenie i odmulenie hi,hi...  
Bardzo ciepło, ale na szczęście słonko przesłonięte chmurkami. Na ścieżce rekreacyjnej parku Lisiniec dwie pary kijarek i jeden biegacz. Jedna z maszerek za każdym razem kiedy mijaliśmy się z uśmiechem zachęcała:
*tempo, tempo, tempo!* Będzie, ale w niedziele he,he...
Dziś w sumie dziesiątka, czyli tylko tyle, aby móc funkcjonować hi,hi...
Jutro gimnastyka tj cotygodniowe wygibasy;)
W środę też coś, potem się zobaczy:)


sobota, 10 czerwca 2017

rano...

                       budzę się przed dźwiękiem budzika i mówię sobie: jeszcze za wcześnie, jeszcze trochę, a pięty "palą" i głód biegania nie daje zasnąć he,he... 
Następnym razem polecę na Bialską zaraz po przebudzeniu. Bo po co się męczyć;) ale może nie o czwartej hi,hi...
Wczoraj przyszła mi do głowy myśl: skoro tydzień temu w Warszawie była jedynie piątka... To wypadałoby coś w ten "łikend" zrobić dłuższego:)
Dobieg Aleją Brzozową, trzy pętle za Sanktuarium Krwi
Chrystusa i powrót. Po drodze na siłowni plenerowej przy Bialskiej trochę wygibasów i ćwiczeń na przyrządach he,he...
Potem do punktu wyjścia tuptanie dookoła Jasnej Góry przez błonia i w sumie wyszła połówka. 
Super! Tego mi było potrzeba:) 

czwartek, 8 czerwca 2017

krócej....

                        dziś miało być, ale mnie znowu poniosło;) i trzeba było jakoś wrócić he,he...
Po wczorajszych ośmiuset metrówkach musiałem z lekka "zaciągać ręczny" bo nogi wyrywały do przodu tak, że nie mogłem za nimi nadążyć  hi,hi... 
Na mojej stałej trasie dziś dwie biegaczki, jeden biegacz i kilkanaście kijarek. Czyżby szykowały się jakieś mistrzostwa?
Albo zbliżający się sezon plażowy he,he...
Nabiegałem trzynastkę na luzie:) A po drodze na skrzyżowaniu Lwowska - Dobrzyńska dostałem od Pani stojącej na przystanku brawa:)) W podzięce pożyczyłem Jej miłego dnia. Na co Ona "jak ja panu zazdroszczę" Ale czego? Przecież biegać każdy może, lepiej lub gorzej... Nieważne! byle do przodu hi,hi... 

środa, 7 czerwca 2017

trochę inaczej...

                                   niż w sobotę;) Najpierw trzy i półkilometrowy dobieg na "Bałtyk"
Potem pięć razy osiemset metrów z dwustumetrowymi odpoczynkami pomiędzy powtórzeniami. Piąteczka w dwadzieścia siedem minut, czyli o pięć minut wolniej niż w stolicy. Ale w Wa-wie to było ściganie, a dzisiaj trening he,he... Przy czym czwórka w niecałe dziewiętnaście minut;) 
A i tak zaprzyjaźniona Pani ze lwem na smyczy hi,hi... chyba rasy chow chow? rzuciła z uśmiechem: "pan trzy kółka, a my jedno" 
Świetne, rześkie powietrze po nocnych opadach deszczu. Ciepło, lecz nie gorąco. Do tego powiewy chłodzącego wiatru znad wód "Adriatyku", "Bałtyku" i "Pacyfiku". Rewelka! Nogi same się rwą do szybszego przebierania he,he...
Na powrót trzy i pół tysiąca metrów przedreptane na luzie. 
W sumie fajna dwunastka:)

poniedziałek, 5 czerwca 2017

przeminęło...

                              sobotnie święto biegowe. Pozostały cudowne wspomnienia, moc wrażeń i pamiątkowe zdjęcia:)
Powrót do rzeczywistości jest trudny he,he... Ale dzisiaj biegnąc myślami byłem nadal przy Kubie i jakoś niezwykle lekko nabiegałem piętnastkę:) 
Pod koniec zaliczyłem jeszcze serię dziesięciu podbiegów;) Dość trudną, bo po ostatnim koszeniu trawa znów wyrosła do połowy łydek hi,hi...
Fajnie było! Dobra pogoda na bieganie. Jak zawsze zresztą he,he... 

sobota, 3 czerwca 2017

goniłem...

goniłem i nie dogoniłem he,he...
Kuba spisał się rewelacyjne! "Na medal":) *brązowy* lecz wart więcej niż złoto, bo rywalizował z samymi dorosłymi wózkersami. Wielkie brawa i jeszcze raz ogromne graty Kuba!!
Dwa razy mijaliśmy się na "agrafce" co dawało mi solidnego "kopa";) Chyba dlatego też udało mi się zrobić fajny wynik:)
Nieoficjalnie: open msc 805 na ponad dwa i pół tysiąca uczestnikow. M55 lokata dwudziesta. Czas 0:22:49.
To jednak "małe piwo" hi,hi...
Najważniejsze, że mogłem zobaczyć mojego fantastycznego Kumpla, pogadać i znów razem powalczyć na trasie:)
To były cudowne chwile:)
Orgowie 11 Biegu Ursynowa dali co prawda "plamę":( odkładając dekoracje wózkersów na sam koniec:( Po kategoriach wiekowych i klasyfikacji masters kiedy już prawie wszyscy się rozeszli:( Ale nie ma tego złego... bo dłużej mogliśmy się nacieszyć przedłużającym się spotkaniem;)
Post "na gorąco" z pociągu w drodze powrotnej;)

piątek, 2 czerwca 2017

w limicie...

                           czasu jutrzejszych zawodów w ramach rozruchu przedreptałem z samego rana piąteczkę he,he... 
Nie ma to jak dobry początek na zachętę. Po pierwszym zakręcie w lewo oklaski od Gościa w ogródku;) i słowa uznania: "brawo, brawo samo zdrowie";)
Ciepło nawet bardzo;) i nic nie zapowiada, aby jutro było lepiej czyt. chłodniej. Dobrze, że to tylko pięć kilometrów, więc krótko będziemy skwierczeć jak skwarki na patelni hi,hi... Ale damy radę:) Będziemy z Kubą jutro dodatkowo zdopingowani;)

Szukaj na tym blogu:

Translator

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13